Mourinho kończy 60 lat. Jak Portugalczyk zmieniał krajobraz europejskiej piłki?
Mourinho jest związany z futbolem od lat 80. Najpierw jako piłkarz, zanim dekadę później stał się trenerem. Wówczas współpracował w Portugalii i Hiszpanii z nieżyjącym już świetnym angielskim trenerem - Bobby Robsonem. Pełnił rolę jego tłumacza, ale też trenera asystenta. Był ważnym trybikiem w jego sztabie.
To był oczywiście absolutny początek jego kariery.
Pracę jako menedżer rozpoczął w Portugalii na przełomie tysiącleci, jeszcze zanim wdarł się do świadomości kibiców z całego świata podczas swojego pobytu w Porto. Tam spędził zaledwie dwa lata, ale wygrał w ich trakcie absolutnie wszystko - ligę, krajowy puchar, Puchar UEFA i oczywiście Ligę Mistrzów.
Minęło już 19 lat od czasu jego wyjazdu z Portugalii, a on nigdy w tym czasie nie powrócił do ojczyzny jako trener. Nie oznacza to jednak, że nie zostawił tam po sobie śladu.
Poprosiliśmy naszego portugalskiego redaktora, Andre Guerrę, aby powiedział nam, co naprawdę myślą o nim Portugalczycy.
Portugalia
Benfica pierwsza dała mu szansę, traktując go jako powiew świeżości po Juppie Heynckesie, zrywając tym samym kajdany konserwatyzmu. Klub był w pełnym kryzysie wewnętrznym, w połączeniu ze złym składem, a Jose zaczynał być... Jose. Zaatakował gwiazdę drużyny - Sabry'ego - która narzekała na swój czas gry.
Zaczął osiągać wyniki, ale zmieniły się wtedy władze klubu i nie zaoferowano mu przedłużenia kontraktu, którego oczekiwał. Zrobił więc krok w tył i dołączył do Uniao de Leiria.
Stosunkowo mały klub pozostawił na czwartym miejscu po sześciu miesiącach pracy, po tym jak grał on najlepszą piłkę w kraju. Dołączył wówczas do Porto w połowie sezonu 2001/02, a ze sobą wziął takich zawodników jak Nuno Valente i Derlei, którzy dołączyli do niego od startu następnych rozgrywek.
Wraz z przeprowadzką pojawiły się pierwsze oznaki "The Special One" i jego wybryków. Słynna konferencja prasowa, na której powiedział "Jesteśmy najlepszą drużyną w kraju. W normalnych warunkach jesteśmy najlepsi. W normalnych warunkach będziemy mistrzami, a w nienormalnych warunkach też będziemy mistrzami". Niedługo później osiągnął bezprecedensowy wyczyn w nowoczesnym futbolu, zdobywając dwa tytuły kontynentalne w ciągu dwóch lat.
Po Pucharze UEFA, w kolejnym sezonie wygrał ligę, Superpuchar Portugalii, a do tego mimo remisu i porażki w dwóch pierwszych meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów, jego Smoki wygrały te rozgrywki po rozbiciu w finale Monaco 3:0 w Gelsenkirchen.
Dwa dni później wyjechał do Chelsea. Portugalczycy zwykli wtedy mówić, że świętował zdobycie Ligi Mistrzów na jachcie Romana Abramowicza. Tak samo jak magicznie i kontrowersyjnie się pojawił, tak samo odszedł.
Od tamtego czasu wiele się wydarzyło w przypadku syna marnotrawnego, którego buntownicza natura zawładnęła głowami i sercami każdego fana piłki nożnej w Portugalii. Jego relacje z FC Porto i fanami klubu były pełne nieufności i dumy z obu stron. Jest też jego związek z Portugalią i otaczające go mity. Niczym Sebastian - król Portugalii, który zaginął w bitwie pod Alcacer Quibir i obiecał, że wróci we mgle.
Mourinho podbił Portugalię. Wciąż czekamy, bez względu jak długo ma to potrwać, na jego powrót i poprowadzenie reprezentacji narodowej do kolejnych tytułów, ale podobnie jak w przypadku wspomnianego władcy, nadzieja ta gaśnie.
Z Porto przeniósł się do Chelsea i jak się potem okazało, w Anglii zakotwiczył na dłużej. Największe sukcesy odnosił z The Blues, ale prowadził też Manchester United i Tottenham. Udajemy się do Londynu, aby usłyszeć od tamtejszego redaktora naszego serwisu, Brada Fergusona, o wpływie jego obecności na Wyspach na angielską piłkę.
Anglia
Nie minęło wiele czasu, gdy prasa dostała od niego swoje smaczki, a pseudonim "The Special One" ciągnie się za nim do dziś. Prowadził drużynę, która według wielu była jedną z najlepszych drużyn w historii Premier League. Budował angielskie talenty, takie jak John Terry i Frank Lampard, dodał też do tej mieszanki zagranicznych bohaterów, jak Didier Drogba, Petr Cech czy Arjen Robben.
Zmienił sposób gry na nadchodzące lata, działając jako przeciwieństwo zawadiackiego stylu gry Manchesteru United i aksamitności Arsenalu pod wodzą Arsene'a Wengera, czyli dwóch dominujących drużyn w Anglii przed przybyciem Mourinho.
Jego defensywny styl gry, znany jako "parkowanie autobusu", zdenerwował niemal wszystkich fanów Chelsea, którzy byli świadkami tworzącej się historii, gdy ich klub zdobywał mistrzostwa kraju w sezonach 2004/05 i 2005/06. Do tego doszły też dwa Puchary Anglii, Puchar Ligi i Tarcza Wspólnoty w trakcie jego pierwszego pobytu na Stamford Bridge.
Mourinho odszedł jako najbardziej utytułowany menedżer w historii Chelsea, zdobywając sześć trofeów w ciągu trzech sezonów, a jego odejście pozostawiło ogromną dziurę pod względem przyciągającej osobowości i wartości marketingowej. Wraz z napędzanym pieniędzmi Abramowicza projektem Chelsea zmienił oblicze angielskiego futbolu, jaki wszyscy do tej pory znaliśmy. Fani albo go kochali, albo kochali go nienawidzić, a on wydawał się cieszyć absolutnie każdym promieniem światła ze skierowanych w niego reflektorów.
W 2013 roku wrócił do zachodniego Londynu, gdzie spotkał się z ciepłym przyjęciem, choć miał do czynienia z dużo bardziej konkurencyjną ligą niż niemal dekadę wcześniej. Ponownie wygrał Premier League i Puchar Ligi w latach 2014/15 z silnym składem, w którym znalazło się wielu jego byłych podopiecznych.
Jego bitwy z pozostałymi menedżerami stały się legendarne, a Wenger nazwał go "specjalistą od porażek" po publicznej sprzeczce między nimi w trakcie jego drugiego pobytu w Chelsea.
Jego czas w Manchestrze United, wówczas krytykowany z powodu odmiennych zdań z kibicami związanych ze stylem gry drużyny, z perspektywy czasu jest traktowany jako swego rodzaju sukces. Mourinho doprowadził Czerwone Diabły do drugiego miejsca w Premier League w sezonie 2017/18, czyli najlepszego wyniku od czasu odejścia Sir Alexa Fergusona.
Zdobył także Tarczę Wspólnoty w 2016 roku, dwukrotnie Puchar Ligi oraz Ligę Europy w sezonie 2016/17, co czyni go jednym z najbardziej utytułowanych menedżerów w historii Manchesteru United, czego nie omieszkał przypominać na swoich konferencjach prasowych.
Przed podjęciem pracy w Spurs w 2019 roku był regularnie widziany w studiach telewizyjnych, występując na Wyspach w roli eksperta. Grywał także w charytatywnych meczach, m.in. wtedy, gdy w zabawny sposób strzelał do bramki w szeroko transmitowanym spotkaniu na Loftus Road w 2017 roku.
Przyjął pracę w Spurs, ogłaszając się jako "The Humble One". Czas spędzony w Tottenhamie stał się jedynym w jego karierze, gdy nie zdobył żadnego trofeum. Nie jest to statystyka wyjątkowo pasująca do postaci Mourinho.
Poprowadził jednak klub do finału Pucharu Ligi w sezonie dotkniętym pandemią oraz był bohaterem serialu "All or nothing" autorstwa Amazon Prime. W niewytłumaczalny sposób został zwolniony na tydzień przed rozegraniem wspomnianego finału - pierwszym takim występem Tottenhamu od ponad dekady. Koguty przegrały 0:1 z Manchesterem City, grając pod wodzą Ryana Masona.
Mourinho jest trenerem, który nie tylko zostawił po sobie spuściznę w angielskim futbolu, ale jest niezaprzeczalnie jego ikoną. Będąc filarem historii Premier League, utorował historię wielkim, odważnym i charyzmatycznym szkoleniowcom, takim jak Jurgen Klopp, Pep Guardiola czy Antonio Conte. Mimo często niesprawiedliwej krytyki w związku ze stylem gry jego drużyn, zawsze wpajał swoim zespołom swoją filozofię i konsekwentnie odnosił sukcesy wszędzie tam, gdzie pracował.
Został bez pracy po swoim pierwszym pobycie w Chelsea, ale szybko znalazł zatrudnienie w Interze. Zastanie go tam kolejne zwycięstwo w Lidze Mistrzów, jak i wiele kontrowersji. Aby omówić jego dwa okresy pracy we Włoszech, poprosiliśmy o pomoc naszego redaktora z Włoch - Fabio Russomando.
Włochy
Symbol, przykład wielkich piłkarskich historii, katalizator miłości i nienawiści jednocześnie. To jest Mourinho w Serie A.
Portugalski trener ma wyryte swoje nazwisko na jednej z najważniejszych stron włoskiego futbolu - potrójnej koronie Interu. Był to triumf zespołu, który zawsze do pewnego momentu błyszczał, ale później gubił się w najważniejszych etapach rozgrywek.
Mourinho wszczepił w Mediolanie mentalność zwycięzców, na zawsze tworząc swoją legendę. Dlatego aż do dzisiaj jego więź z fanami Interu pozostaje nierozerwalna.
Dziesięć lat po pożegnaniu, po wygraniu wszystkiego co możliwe, wrócił do Włoch, tym razem do Romy. Romans, ten z kibicami ze stolicy, miał miejsce od pierwszego jego dnia w klubie, ale znacznie dłużej przekładał się na wyniki na boisku.
Punktem zwrotnym było wygranie Ligi Konferencji, czyli pierwsze trofeum w klubowej gablocie po długiej suszy Giallorossich. Na trudnym z historycznego punktu widzenia terenie więć między klubem, trenerem, zawodnikami i kibicami zacieśnia się z meczu na mecz, co jest kolejnym dowodem dobrej pracy trenera.
Spośród wielu jego zachowań, ikonicznym gestem Mourinho w Serie A, który najbardziej utkwił w zbiorowej wyobraźni, jest ten dotyczący zakucia kajdanek w meczu Inter - Sampdoria w 2010 roku. Wówczas otrzymał za niego trzymeczowe zawieszenie.
To obraz, który doskonale wyjaśnia symbol Mourinho we Włoszech: showman, osoba skupiająca uwagę, ale też menedżer, który zawsze skoczy za swoją drużyną w ogień.
Nasz ostatni przystanek w Europie to Hiszpania i Madryt, gdzie Mourinho spędził trzy lata u steru Realu Madryt. Jego zadaniem było wtedy przełamanie dominacji Barcelony i jego byłego podopiecznego - Pepa Guardioli. Rozmawiamy z Cesarem Suarezem, który wyjaśnił w jaki sposób Mourinho wciąż rzuca cień na Los Blancos.
Hiszpania
Po jego wcześniejszej pracy z Robsonem w roli tłumacza i asystenta, to wspomnienie pozostawia wielu z nieprzyjemną wizją jego późniejszego pobytu w Realu Madryt. Kilka niezwykle napiętych Klasyków przeciwko Barcelonie wpłynęło nawet na osobiste relacje kilku zawodników reprezentacji Hiszpanii. Mourinho potrafił włożyć nawet palec do oka nieżyjącemu już Tito Vilanovie.
Była to najbardziej żenująca kontrowersja, z której został zapamiętany w Madrycie. A było ich znacznie więcej.
Ale żeby być uczciwym, poza wieloma kontrowersjami, w które był zaangażowany, na poziomie sportowym Mourinho zostanie zapamiętany jako trener, któremu udało się położyć kres hegemonii Barcelony Guardioli.
Po wygraniu trzech tytułów w jednym sezonie Blaugrana wydawała się niepokonana, dopóki Królewscy po golu Cristiano Ronaldo w dogrywce nie pokonali jej w finale Pucharu Króla. W następnym sezonie wygrali też La Liga, przyspieszając tym samym odejście obecnego menedżera Manchesteru City.
Przez czas swojego pobytu w stolicy Hiszpanii ani razu nie był jednak w stanie wygrać Ligi Mistrzów. Za każdym razem odpadał na etapie półfinału. To był jego koniec na Bernabeu.
Są tacy, którzy po kilku latach posuchy domagali się jego powrotu, jego silnej ręki w szatni, ale na decyzję o nieprzedłużeniu kontraktu wpłynęło przede wszystkim wypalenie, jakie spowodował nawet wśród wiernych kibiców. Byli oni podzieleni między tradycyjne wartości klubu, jak i te antagonistyczne, za którymi opowiadał się Mourinho.
Od skromnych początków po osiągnięcie szczytu w sporcie, Mourinho podbijał serca i umysły przez całą swoją karierę w całej Europie - nie zawsze w najlepszy sposób. Dzisiaj kończy 60 lat, a ostatnio obserwujemy większą łagodność w jego podchodzeniu do świata. Czy to oznacza, że skończył sprawiać kłopoty lub przestał wchodzić na sportowe wyżyny? Absolutnie nie.
Ponieważ jego dziedzictwo rośnie, jest mało prawdopodobne, że jego gwiazda zgaśnie. Jeśli już, to jego osiągnięcia będą tylko bardziej szanowane. Czas pracy z reprezentacją narodową w późniejszym okresie jego kariery wydaje się logicznym kolejnym krokiem, a biorąc pod uwagę jego przywiązanie do ojczyzny, wydaje się najlepszym kierunkiem.
Jedno jest pewne - w najbliższej przyszłości nie skończymy słyszeć o "The Special One".