MŚ 2022. Belgijska katastrofa
Mecz zaczął się niesamowicie intensywnie, bo mógł nam przynieść zdecydowanie najszybciej zdobytą bramkę w tym turnieju oraz jedną z najszybszych w historii mistrzostw świata. Chorwaci po rozpoczęciu gry bardzo szybko przetransportowali piłkę blisko pola karnego Belgów, gdzie przyjął ją sobie Ivan Perisic. Piłkarz Tottenhamu natychmiast oddał strzał prawą nogą. Nie dokręcił jednak futbolówki i przez to nie zobaczyliśmy bramki już w ósmej sekundzie meczu.
Piłkarze obu stron niestety nie poszli za ciosem i nie utrzymali tempa stwarzania sobie sytuacji z pierwszych sekund. Najgłośniejszym momentem pierwszej połowy był z pewnością odwołany rzut karny, który został pierwotnie odgwizdany przez Anthony'ego Taylora po faulu Yannicka Carrasco na Andreju Kramariciu.
We wszystko wtrącił się VAR, który dopatrzył się spalonego. Był na nim Dejan Lovren, który jedynie uczestniczył w akcji, ale nie miał kontaktu z piłką. W dodatku na spalonym w tym przypadku był bardzo mały fragment jego barku. Ostatecznie sędziowie uznali, że miało to wpływ na dalszą kolej akcji i cofnęli sytuację. Ciężko powiedzieć, by było to zachowanie z duchem gry, ale pewnie było w zgodzie z regulaminem.
Jak na tak dużą stawkę spotkania, na boisku działo się naprawdę niewiele. W dodatku więcej do zaproponowania mieli Chorwaci, których urządzał remis i którzy tak naprawdę nic nie musieli. Pod ścianą byli Belgowie, którzy po wynikach z pierwszej połowy żegnali się w tym momencie z mundialem.
Bohaterem drugiej części gry stał się Romelu Lukaku. Został on jednak bohaterem tragicznym. Najlepszy strzelec w historii reprezentacji Czerwonych Diabłów zmienił na placu gry Driesa Mertensa.
Nie musiał długo czekać na swoją pierwszą okazję, bo już trzy minuty po wejściu na murawę oddawał pierwszy strzał głową. Nie była to jednak naprawdę świetna okazja do zdobycia bramki, bo na takie przyszedł czas później. Lukaku trafiał z kilku metrów w słupek, będąc centymetry od zdobycia gola, a także nie trafił do siatki po tym jak uderzył piłkę klatką piersiową z dosłownie dwóch metrów. Spokojnie mógł ustrzelić dzisiaj hat-tricka, a przecież mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Chorwaci stwarzali swoje pojedyncze okazje, ale nie musieli się specjalnie wysilać i ryzykować. Dziwiła za to bierność Belgów, którzy do szturmu na bramkę ruszyli tak naprawdę dopiero w doliczonym czasie gry do drugiej połowy, podczas gdy już od pierwszej połowy mieli świadomość, że są poza turniejem.
Wygląda więc na to, że w informacjach o bardzo złej atmosferze wewnątrz belgijskiej szatni było sporo prawdy. Z pierwszego miejsca w grupie F wychodzi Maroko, z drugiego Chorwacja. Na swoich rywali w 1/8 finału obie ekipy poczekają do dzisiejszego wieczora.