MŚ 2022: Francja dała Australii nadzieję, a potem okrutnie z niej odarła
Jak zapowiedzieli, tak zrobili – Australijczycy mieli wyjść przeciwko Francji bez strachu i odważnie pokazać swoje umiejętności. W wymianie cios za cios Mbappé szarżował na bramkę Australii, a Australijczycy odpłacali tym samym. Mathew Leckie w 9. minucie wyłożył Craigowi Goodwinowi, a ten potężnie uderzył na 1:0 pod poprzeczkę, zostawiając Llorisa bez szans.
Wkrótce później Francja doznała innego rodzaju ciosu – Lucas Hernandez nie był w stanie kontynuować meczu. Nawet zejście z boiska bez pomocy byłoby dla kuśtykającego zawodnika problemem. W jego miejsce na boisku wszedł Theo Hernandez, brat poszkodowanego.
Australijczycy oddali pole Francuzom, ale jeszcze przez jakiś czas próbowali kąsać. W 22. minucie po błędzie obrony Les Bleus piłkę przejął Duke i posłał piłkę z dystansu nieopodal spojenia słupka i poprzeczki.
Czego nie strzeliła jednak Australia, tym odpowiedziała Francja. Jeszcze przed 30. minutą Hernandez posłał dośrodkowanie przecięte główką przez Rabiota i było 1:1. Australia się otworzyła, Francja przyspieszyła i w 32. minucie to Europejczycy wyszli na prowadzenie. Po wyjściu bramkarza doskonałe dogranie od Rabiota dostał Giroud i pozostało mu tylko wbić piłkę do siatki. A zaczęło się od prostego błędu w defensywie.
Australijczycy koniecznie nie chcieli schodzić na przerwę ze stratą i w doliczonym czasie gry zdominowali mecz. Wysiłki wystarczyły jednak tylko na słupek po strzale Irvine’a. Wyglądało na to, że Socceroos będą próbowali wyczekać i strzelić w drugiej połowie bramkę na wagę jednego punktu. Francuzi postanowili więc wybić im to z głowy.
A może po prostu aż tak uwidoczniła się różnica klas? Im dłużej trwał mecz, tym mocniej dominowali Les Bleus, a sam tylko Kylian Mbappé mógłby swoimi szarżami obdzielić wcale niezły mecz. W 67. minucie nikt nie przeciął jego krosa w polu bramkowym, ale piłkę po wyjściu z drugiej strony oddał mu górą Dembele i Mbappé po słupku wbił ją do bramki. Dosłownie dwie minuty później to Mbappé dogrywał, a wystająca wysoko głowa Giroud skierowała futbolówkę do bramki.
Przy stanie 4:1 (co ciekawe: to 100% strzałów w światło bramki) Australia na boisku nie miała już nic do powiedzenia. We Francji jakby nikt już nie pamiętał, że niedawno wypadł ze składu zdobywca Złotej Piłki. Większą niewiadomą było, czy Griezmann dołoży jeszcze coś od siebie, ponieważ wcześniej obrońca wyjmował jeden z jego strzałów prawie z linii bramkowej.
W końcówce Didier Deschamps dał odpocząć Tchouamenimu, Dembele, Giroud i Pavardowi, a tempo wyraźnie spadło. Francja nie musiała już niczego udowadniać, Australia – czego gonić.