MŚ 2022: Holandia wygrywa z Katarem i melduje się w fazie pucharowej
Już od początku spotkania Holandia wyglądała na zespół pewny siebie. Widać było, że Oranje wyszli na boisko z nastawieniem jak najszybszego objęcia prowadzenia. Co jednak nie oznacza, że rzucili się do szaleńczych ataków. Akcje budowane były skrupulatnie, z uwzględnieniem każdej formacji. Przewaga zespołu z Europy była niepodważalna - w 10. minucie posiadanie piłki wynosiło 77% na ich korzyść.
Na pierwszą dogodną okazję kibice musieli czekać do 11. minuty. Piłkę w polu karnym otrzymał Daley Blind, jednak jego strzał został zablokowany. Chwilę później piłkę od obrońcy przejął Memphis Depay, ale uderzenie poleciało nad poprzeczką. Następnie mylili się Frenkie de Jong i znów Depay. Jednak bramka "wisiała w powietrzu". Holendrzy dalej grali spokojnie i bez pośpiechu.
Z kolei zawodnicy zespołu Kataru swoją grą odzwierciedlali pozycję drużyny w tabeli - w swoich poczynaniach byli dość zrezygnowani i chaotyczni. Ich gra w obronie zwykle ograniczała się do wybijania piłek poza boisko lub dalekich wykopów do osamotnionych napastników, którzy jednak niemal zawsze przegrywali pojedynek z defensorami drużyny Van Gaala. Ewentualne strzały sprzed pola karnego były bardzo niecelne.
W 23. minucie udało im się wywalczyć rzut rożny, ale nie przyniósł on żadnego pożytku. Po chwili Holendrzy znów przejęli inicjatywę i od razu z pozytywnym efektem. Kombinacyjna akcja, piłkę przed polem karnym przejmuje Cody Gakpo. Kilkoma zwodami mija obrońców i precyzyjnym strzałem otwiera wynik spotkania.
Mimo prowadzenia Holendrzy nie zmienili swojego stylu. Nadal grali spokojnie, utrzymując się długo przy piłce i wymieniając dużą liczbę podań. Katarczycy próbowali ich wypychać jak najdalej od własnej bramki, lecz ich pressing był mało agresywny. Podopieczni Feliksa Sanchesa Basa wyglądali na niezdecydowanych. Z jednej strony chcieli strzelić kolejnego gola na turnieju, którego są organizatorem. Z drugiej woleli zapobiec wysokiej przegranej i kompromitacji. W pierwszej połowie wynik nie uległ już zmianie.
Wiele zmian, ten sam scenariusz
Druga część gry rozpoczęła się od ataku Katarczyków, który jednak został udaremniony przez obrońców. Akcja szybko przeniosła się w drugie pole karne. W 49. minucie Depay znalazł się w dogodnej sytuacji i uderzył na bramkę. Bramkarz zdołał odbić jego strzał, jednak przy dobitce De Jonga był już bezradny. Tym samym Holandia podwyższyła prowadzenie w meczu.
Po strzelonym golu Holandia cofnęła się, czekając na odpowiedź rywala. Katar próbował różnych sposobów - akcji kombinacyjnych, wrzutek w pole karne czy ścigania się z obrońcami przeciwnika - jednak żaden z nich nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Co więcej, zespół gospodarzy wyraźnie opadał z sił. Holendrzy mieli z kolei wynik dający im awans z grupy z pierwszego miejsca, dlatego tempo meczu znacznie spadło.
Felix Bas chciał wykorzystać ostatnie minuty na turnieju i dokonał kilku zmian. Na boisku pojawili się Assadalla, Boudiaf i Muntari, których zadaniem było rozruszać grę w ofensywie. Chwilę później Van Gaal wpuścił na boisko Janssena i Berghuisa. Dosłownie kilka minut później drugi z holenderskich rezerwowych zdobył bramkę, jednak po interwencji VAR została ona anulowana. Wszystko z powodu zagrania ręką przez Gakpo. Następnie groźnie uderzał Denzel Dumfries, jednak Barsham zdołał sparować strzał na rzut rożny.
W ostatnich minutach na murawie działo się naprawdę niewiele, a kibice zaczęli tłumnie opuszczać stadion. Zawodnicy z Kataru w akcie desperacji często uderzali z dystansu, jednak każdy kolejny strzał przelatywał dalej od słupka bramki strzeżonej przez Nopperta. Holandia z kolei skupiła się na kontrolowaniu przebiegu gry i satysfakcjonującego ich rezultatu.
Wynik nie uległ już zmianie. Dzięki wygranej 2:0 Holandia wygrała grupę A i teraz czeka na swojego przeciwnika w fazie pucharowej mundialu.