MŚ 2022. Luis Enrique: Gdybym się dowiedział, dostałbym zawału
Pewnym pocieszeniem w sytuacji Hiszpanii wydaje się fakt, że z drugiego miejsca w grupie trafią na sąsiadów zza Cieśniny Gibraltarskiej, Maroko. Tymczasem awans z pierwszego oznaczałby starcie z Chorwacją. Jednak dla trenera, który dał upust niezadowoleniu ze swojej drużyny, to marne pocieszenie.
"Wcale nie jestem zadowolony. Tak, zakwalifikowaliśmy się, ale wolałbym wygrać ten mecz. To okazało się niemożliwe, bo Japonia strzeliła dwa gole w pięć minut… byliśmy rozmontowani" – powiedział Enrique podczas pomeczowej konferencji.
52-letni selekcjoner odrzucił jednak sugestię, że to on mógł coś źle przygotować przy doborze zawodników lub taktyki. "Niczego nie przegapiłem, bo próbowaliśmy wszystkiego. Mieliśmy napastników wykonujących swoją robotę w głębi pola, próbowaliśmy tworzyć okazje. Bronili się agresywnie, zamykali wszystkie przestrzenie" – wyliczał Enrique.
"Oczywiście, w takich sytuacjach pojawia się zagrożenie… tak już jest w piłce nożnej, jak można sobie poradzić z taką sytuacją, w jakiej się znaleźliśmy?" – pytał trener z nutą niedowierzania.
Ponieważ wszystkie drużyny mogły wciąż awansować, grupa osiągnęła w czwartek zupełnie szalony finał. Hiszpanie objęli prowadzenie i dominowali, by dać się pobić Japonii na starcie drugiej połowy. Tymczasem Niemcy prowadzili, remisowali, przegrywali, a w końcu wygrali 4:2 z Kostaryką, co nie wystarczyło na wyprzedzenie ani Japonii, ani Hiszpanii.
Luis Enrique przyznał, że nie miał w trakcie meczu świadomości, że w pewnym momencie wynik meczu Kostaryki z Niemcami eliminował z turnieju jego drużynę. "Gdybym się dowiedział, pewnie miałbym atak serca" – powiedział.