MŚ 2022. Organizatorzy nieprzygotowani, groźnie pod stadionem
Do tej pory Katar 2022 wydawał się imprezą spokojną, podczas której przemoc – i tak o ograniczonej skali – przed meczem Meksyku i Argentyny była jednym z niewielu incydentów. Dziś sytuacja wygląda już znacznie gorzej, ponieważ pod Education City Stadium problemy zaczęły się pojawiać długo przed meczem Maroka z Hiszpanią.
Choć od zakończenia fazy grupowej zaczęły się masowe przyjazdy kibiców z Maroka do Kataru (a już w grupie wielu Marokańczyków bez biletów próbowało dostawać się na trybuny), organizatorzy nie byli przygotowani na skalę zainteresowania meczem. Drogi dojścia korkowały się przed meczem, tylu kibiców próbowało dostać się w okolice stadionu. Wielu miało bilety zakupione wcześniej, inni liczyli na kupno pod obiektem (co było możliwe w poprzednich meczach), a jeszcze inni chcieli po prostu być możliwie blisko i móc po meczu świętować.
Maroko sensacyjnie wygrało z Hiszpanią, ale dla niektórych kibiców wyjazd ze święta zamienił się w niebezpieczne doświadczenie. Jeszcze w trakcie pierwszej połowy część fanów z wejściówkami nie mogła dostać się na swoje miejsca, ponieważ tłok pod bramami był zbyt duży. Jedni zdezorientowani przybysze próbowali kupić bilety, inni usiłowali wejść pokazując zrzuty ekranu wejściówek, jeszcze inni szukali drogi przez ogrodzenia.
Jak informują reprezentanci Football Supporters Europe, organizacji konsultującej m.in. bezpieczeństwo kibiców na meczach, na miejscu zastali "bardzo słabe zarządzanie tłumem, brak strategii rozładowania sytuacji. Jednostki zwarte policji posłane w środek tłumu bez wyraźnego celu". Z punktu widzenia osoby będącej częścią tłumu sytuacja była niezrozumiała. Nie ma potwierdzonych doniesień o chuligaństwie czy wandalizmie, ale napięta sytuacja prowadziła do przepychanek.
O ile ogromna większość dziennikarzy udała się na mecz, a niektórzy nawet żartowali z pustych wciąż miejsc, o tyle Kathryn Batte z Daily Mail pod Education City Stadium relacjonowała coraz trudniejszą sytuację.
W pierwszej połowie bramy stadionu pozostawały otwarte, by wpuścić możliwie wielu fanów z biletami. Gdy bramy zamknięto, zapanował chaos, a służby nie mogły sobie poradzić z tłumem wokół obiektu. Kłopotów dołożył koń jednego z funkcjonariuszy, który w zamieszaniu zrzucił jeźdźca, a reakcja służb miała być bardzo nerwowa.
Doszło do paru incydentów, w których ochrona i policja spychały tłum w tzw. "wąskie gardła", co w przeszłości prowadziło do tragedii na stadionach. Jak słusznie przypomniała na Twitterze brytyjska dziennikarka, już kilka razy podczas turnieju w Katarze pojawiały się sygnały ostrzegawcze. Do potencjalnie niebezpiecznego zagęszczenia tłumów dochodziło wcześniej m.in. przed meczem Ghany z Urugwajem.
We wtorkowy wieczór sytuację rozładował fakt, że Maroko przez cały mecz miało dobry wynik. Kibice pozbawieni wstępu na obiekt mogli więc gromadzić się w grupkach i oglądać mecz na ekranach telefonów. Gdy wygrali, atmosfera się rozładowała. Jednak przed ćwierćfinałem z udziałem Maroka Katarczycy mają do odrobienia sporą lekcję.