MŚ 2022: Polacy pierwsi zmarnowali trzy rzuty karne z rzędu na mundialach
Niezwykle bogata historia mistrzostw świata zna wiele klątw i statystycznych serii. Mówią one chociażby o niepotrafiących wygrywać serii rzutów karnych Anglikach czy nieumiejących zwyciężać w finałach Holendrach. Teraz gdzieś z boku można dopisać do nich także Polaków, którzy marnują jedenastki.
Wszystko zaczęło się od mundialu w 1978 roku w Argentynie. Polska grała wówczas w gospodarzami na etapie drugiej fazy grupowej. Przy wyniku 1:0 dla naszych rywali, biało-czerwoni jeszcze przed przerwą wywalczyli rzut karny. Podszedł do niego legendarny Kazimierz Deyna. Niestety uderzył zbyt słabo, po ziemi, a jego strzał bez problemu obronił Ubaldo Fillol. Później wynik na 2:0 dla Argentyny podwyższył Mario Kempes, a wynik ten sprawił, że Polacy nie mieli już szans na awans do finału.
Seria Polaków ma swoją kontynuację 24 lata później, gdy podczas mundialu w Korei i Japonii do rzutu karnego podszedł Maciej Żurawski. Biało-czerwoni po dwóch porażkach nie mieli już szans na wyjście z grupy, a w spotkaniu ze Stanami Zjednoczonymi prowadzili wówczas 3:0. Niestety strzał Żurawskiego obronił Brad Friedel.
Niestety kolejnym na tej liście od wczoraj stał się Lewandowski. Znany z perfekcyjnego wykonywania rzutów karnych (chociaż akurat swojej ostatniej próby w klubie nie trafił) snajper Barcelony strzelił za lekko, by zaskoczyć Guillermo Ochoę. Meksykański bramkarz wybronił tym samym bezbramkowy remis dla swojej reprezentacji, a Polacy stali się pierwszymi, którzy nie wykorzystali trzech karnych z rzędu na mistrzostwach świata.