MŚ 2022. Maroko w półfinale, Portugalia poza turniejem!
Już po pierwszych minutach mogliśmy przekonać się, że czeka nas naprawdę wyrównane spotkanie dwóch równorzędnych rywali. Najpierw groźny strzał z główki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego oddawał Joao Felix, a już chwilę później podobnym uderzeniem odpowiedział Youssef En Nesyri.
Kolejne minuty pokazywały, że Maroko gra jeszcze lepiej niż w spotkaniu z Hiszpanią. Podopieczni Walida Regraguiego kontrolowali w defensywie piekielnie groźnych Portugalczyków. Skutecznie chronili dostęp do swojej bramki i blokowali wiele prób w kierunku Bono. Przez to mimo że bardzo aktywny był chociażby Felix, to jednak kończyło się co najwyżej na uderzeniach w stających na linii strzału obrońcach.
Najlepszą okazją dla mistrzów Europy z 2016 roku w pierwszej połowie był strzał Bruno Fernandesa w poprzeczkę. Uderzenie to wyglądało jednak na zupełnie przypadkowe, a co najważniejsze - miało miejsce przy prowadzeniu Marokańczyków.
Skutecznie wychodzili oni bowiem do kontrataków i pod bramką Diogo Costy siali dużo więcej zagrożenia niż w polu karnym Unaia Simona w 1/4 finalu. Swoje strzały na bramkę oddawali Hakim Ziyech czy Sofiane Boufal, a wiatr na lewej stronie robił Yahya Attiah-Allah, który dopiero pierwszy raz na tym mundialu wyszedł w pierwszym składzie, a na co dzień gra w egzotycznej dla europejskiego kibica lidze marokańskiej.
To właśnie on dośrodkował na głowę En Nesyriego, który wzbił się w powietrze niczym siedzący na ławce Cristiano Ronaldo, wykorzystał nieporozumienie między Costą a Rubenem Diasem i potężnym strzałem głową umieścił piłkę w portugalskiej siatce.
Po zamianie stron Santos bardzo szybko zdecydował się na kilka zmian. Z krzesełka podniósł się Ronaldo, ale tym razem nie wchodził na boisko przy aplauzie widowni, tak jak w meczu ze Szwajcarią. Tym razem jego wejściu towarzyszyły gwizdy marokańskich fanów, którzy opanowali stadion. Na murawie pojawili się też Joao Cancelo i Rafael Leao, a Portugalia rozpoczęła szturm, który trwał praktycznie do ostatnich minut.
Maroko z każdą minutą udowadniało jednak, jak ciężko strzelić bramkę defensywie Lwów Atlasu. Mimo że gra toczyła się niemal tylko w tercji ofensywnej Portugalczyków, to Bono wcale nie musiał odbijać wielu strzałów na jego bramkę. Pofrunął tylko raz, gdy bardzo groźne uderzenie na jego bramkę oddawał Felix.
Już w doliczonym czasie gry chytry, szybki strzał oddawał Ronaldo, jednak bramkarz Maroka po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Afrykańczycy w drugiej połowie nie mieli prawie żadnej sytuacji bramkowej, a mimo to dowieźli nieprawdopodobny, historyczny wynik. Marokańczycy wygrali 1:0 i tym samym zameldowali się w najlepszej czwórce turnieju!