Najlepsze momenty weekendu: Akrobata na Monzy, karetka w trakcie meczu i dymisja za cios z baśki
Gol weekendu
Kibice, którzy w weekend odwiedzili Genuę lub oglądali w telewizji mecz miejscowego klubu z Monzą, nie zawiedli się. Pojedynek był emocjonującą strzelaniną, którą ostatecznie wygrali goście 3:2. Najlepszy moment całego meczu, a dla nas najlepszą bramkę weekendu, zaliczył portugalski napastnik Dany Mota. Był zupełnie sam, gdy przyszło do niego dośrodkowanie, mógł popracować nad piłką i coś wymyślić... ...albo mógł wykonać akrobatyczne wykończenie z woleja. Cieszymy się, że wybrał opcję B.
Faworyt weekendu
Mistrz Polski Raków grał w Krakowie, na terenie zagrożonej spadkiem Puszczy. Na papierze mecz powinien być bezdyskusyjny, ale Puszcza wywalczyła remis 1:1 dzięki rzutowi karnemu w doliczonym czasie gry. Mecz, w którym każda ze stron obejrzała po jednej czerwonej kartce, miał smutnego bohatera po stronie gospodarzy, bez którego interwencji słabszy przeciwnik mógłby sięgnąć po wszystkie punkty. Mołdawski obrońca Artur Craciun strzelił niefortunnego gola samobójczego. Piłka po drodze do siatki odbiła się od dwóch obrońców, a bramkarz Oliwier Zych nie miał szans na reakcję.
Z mediów społecznościowych
Do ciekawej sytuacji doszło w meczu Jequie-Bahia w Brazylii. Karetka pogotowia przyjechała do zawodnika, który wymagał pomocy medycznej. Kierowca zawracał na linii połowy, nie mogąc zdecydować, gdzie zaparkować. Co dziwniejsze, w tle wciąż trwał mecz...
Statystyki weekendu
Manchester United wygrał z Evertonem dzięki dwóm rzutom karnym. W pewnym sensie przeszli do historii - był to pierwszy mecz w historii klubu, w którym Czerwone Diabły wykorzystały dwa rzuty karne w pierwszej połowie. Co więcej, do tej pory nigdy nie zdarzyło się, by obie sytuacje zostały sprokurowane przez faul na tym samym zawodniku. James Tarkowski i Ben Godfrey faulowali Argentyńczyka Alejandro Garnachę.
Historia weekendu
Zwolnienie trenera z powodu słabych wyników zdarza się niemal co tydzień w świecie piłki nożnej. W tym tygodniu nawet kilka razy dziennie... Niewiele osób jest jednak w stanie zwolnić trenera za to, że nie zdołał utrzymać nerwów na wodzy. Tak właśnie stało się we Włoszech, gdzie Lecce rozstało się z Roberto D'Aversą. 48-letni trener nie poradził sobie dobrze z przegraną 0:1 z Hellasem Verona, a po meczu uderzył głową napastnika drużyny przeciwnej, Thomasa Henry'ego. "To, co zrobiłem, jest niewybaczalne, wiem o tym. Ale nie wszedłem na boisko z tego powodu. Poszedłem tam, aby zapobiec odesłaniu naszych zawodników, ponieważ było wiele prowokacji" - powiedział D'Aversa dla Sky Sports. W każdym razie ma rację, mówiąc, że jego działanie było niewybaczalne i dlatego klub natychmiast zakończył współpracę.
Zdjęcie weekendu
David Raya mógł wygrać walkę o miejsce numer jeden w bramce Arsenalu, ale ponieważ wciąż jest wypożyczony z Brentford, nie mógł wystąpić w meczu rewanżowym. Po raz szósty w sezonie ligowym w bramce stanął więc Aaron Ramsdale. Nie poszło do końca po jego myśli, to przez jego błąd przeciwnik wyrównał, a fani Brentford rozpoczęli przeciwko niemu obraźliwą przyśpiewkę. Kai Havertz zrobił jednak różnicę w zwycięstwie Arsenalu, a Ramsdale cieszył się z zemsty - wybieramy jego prowokacyjną celebrację tuż pod sektorem fanów Brentford jako najlepsze zdjęcie weekendu.