Najważniejsze wydarzenia weekendu: Superbohater Messi, rodzinny dublet oraz przerwa na...
Gol weekendu
W przyszłych odcinkach z pewnością znajdzie się miejsce na rakiety z 30 metrów, ale pierwszy raz wybieramy dość ciekawą bramkę. W 92. minucie meczu z Mladą Boleslav, Slovacko wyrównało ostatecznie na 2:2 dzięki błędowi bramkarza Matusa Trmala, swojego byłego zawodnika, a zarazem wychowanka. 24-letni bramkarz podczas podania nie oglądał się za siebie, położył piłkę na ziemi i w tym momencie została ona zaatakowana przez czekającego za nim Jana Kalabiskę, który wyrównał strzałem niemal do pustej bramki. Obrońcy Boleslav prawdopodobnie nie krzyknęli swojemu bramkarzowi, że doświadczony myśliwy czekał na swój moment na linii bramkowej. Może na następny mecz załatwią mu lusterko wsteczne. Ale uwaga - obiekty w nich mogą być bliżej niż się wydaje.
Słabsza strona weekendu
Kiedy natura wzywa, trudno się oprzeć. Nawet jeśli w danej chwili masz lepsze rzeczy do roboty, takie jak mecz ligowy z aktualnym mistrzem. To właśnie przydarzyło się czarnogórskiemu bramkarzowi Filipowi Djukicowi w koszulce duńskiej drużyny Hvidovre, który zbiegł z boiska i zniknął w trzewiach stadionu na krótko przed przerwą w meczu z Kopenhagą. Po chwili wrócił, ale zamienił szare spodenki na niebieskie. Ucieczka nie była jednak spowodowana nagłą zmianą preferencji modowych.
"Zrobiło mi się niedobrze i musiałem iść do toalety" - powiedział Djukic. "Wiesz jak to jest, jeśli musisz, to musisz. Spieszyłem się więc. Bolał mnie brzuch, więc nie mogłem się powstrzymać. Ludzie z mojej drużyny ubrali mnie w inne spodenki, żebym nie zrobił z siebie głupka przed moim byłym klubem. To był po prostu gó*****y mecz" - dodał z uśmiechem bramkarz.
Aby dopełnić żartu bramkarza, Djukic wpuścił dwa gole z Kopenhagą, swoim byłym klubem i wtorkowym rywalem Rakowa Częstochowa. Ligowy nowicjusz z Hvidovre uległ 0:2 i po pięciu meczach nowego sezonu wciąż pozostaje bez zwycięstwa.
Z mediów społecznościowych
Coś dla fanów zrównoważonego podróżowania po mieście. Doświadczony niemiecki napastnik Kevin Behrens rozpoczął nowy sezon Bundesligi od hat-tricka, prowadząc Union do zwycięstwa 4:1 nad Mainz. Prawdopodobnie nie jest to daleko...
Weekendowe statystyki
Lionel Messi zaczyna podbijać Amerykę w różowej koszulce Interu Miami, zgodnie z oczekiwaniami. Promocja MLS kręci się wokół niego, a w Pucharze Ligi, gdzie drużyny MLS starły się z zespołami z meksykańskiej Liga MX, strzelał gola za golem, prowadząc Inter do trofeum. Fakt, że argentyński magik dołączył do drużyny, która powstała zaledwie pięć lat temu, ma swoje niezaprzeczalne zalety (o kontrakcie chyba nawet nie trzeba wspominać). Choćby to, że przepisywanie klubowych rekordów będzie znacznie szybsze...
Okrągłe dziesięć trafień w Pucharze Ligi katapultowało Messiego na trzecie miejsce wśród najlepszych strzelców w krótkiej historii Miami. Kapitan Interu nie zadebiutował jeszcze w MLS, a jego pierwszy mecz odbędzie się w niedzielę wieczorem. Być może doda kolejną bramkę do swojego superszybkiego pościgu - jest tylko 19 bramek za rodakiem Gonzalo Higuainem.
Przy okazji, czy zauważyliście, że Messi celebruje niektóre ze swoich goli jak bohater komiksu? Raz przywołał potężny młot Mjolnir niczym Thor, potem zdecydował się na wakandyjski salut á la Czarna Pantera, a na koniec strzelił do siatki w stylu Spider-Mana.
Czyżby boski LM10 chciał pokazać, że jest wręcz nadczłowiekiem na tle innych zawodników z Ameryki? Gdzie, powód jest znacznie prostszy i co ważniejsze, milszy. "Moje dzieci wciąż są na wakacjach, więc wieczorami oglądam z nimi filmy o superbohaterach. Powiedzieli, że jeśli strzelę gola, to mam to świętować jak jeden z tych bohaterów. Ale robię to tylko w meczach domowych, kiedy dzieci są tutaj, blisko mnie, więc możemy dzielić te chwile razem" - zwierzył się Messi. Następnym razem może pstryknąć palcami jak złoczyńca Thanos - obrona przed nim również niezawodnie znika.
Historia weekendu
Bracia Bellingham przeżywają lato prawie jak przez kserokopiarkę, tylko z kilkoma poziomami różnicy. Starszy z nich, 20-letni Jude, zamienił latem Borussię Dortmund na Real Madryt. Królewski klub wysłał za niego do Niemiec ponad 100 milionów euro. Młodszy z braci, 17-letni Jobe, również się przeniósł, choć tylko w ramach Championship. Zamiast w Birmingham, gra teraz w Sunderlandzie.
To tak, jakby rodzeństwo zgodziło się, że zagrają równie dobrze. Jude przyczynił się do zwycięstwa Realu nad Almerią w sobotni wieczór, strzelając dwie bramki i asystując przy trzeciej. Sunderland również początkowo przegrywał z Rotherham, ale Jobe szybko wyrównał, a w drugiej połowie dołożył drugą bramkę i na Stadium of Light nastąpił zwrot akcji. Był to także pierwszy gol młodszego z rodzeństwa w dorosłej piłce. Dumni rodzice Bellingham mogli napisać do swoich synów na czacie WhatsApp: "Hej Jude, Good Jobe!".
Zdjęcie weekendu
Wprowadzenie gwiazdorskiego wzmocnienia może przebiegać na wiele sposobów. Ale z całym szacunkiem dla działów marketingu klubów - nawet najbardziej wyszukane wideo nie przebije momentu, w którym nowy zawodnik witany jest przez samych kibiców. Nasz wybór weekendowych zdjęć pochodzi z Turcji, gdzie fani Galatasaray mogli świętować nie tylko zwycięstwo 2:0 nad Trabzonsporem, ale także ogłoszenie przybycia Hakima Ziyecha, który świetnie bawił się w wypełnionym po brzegi kotle stambulskiego giganta.