Nerwowa końcówka kwalifikacji w Sapporo, Polacy awansowali w komplecie
W pięknym słońcu o poranku 59 skoczków przystąpiło do kwalifikacji ostatniego już konkursu indywidualnego Pucharu Świata. Jego start zaplanowano na 2 w nocy naszego czasu.
Zgodnie z oczekiwaniami po pierwszych dwóch dniach zmagań, z doskonałej strony pokazał się "gospodarz" Ryoyu Kobayashi. Z wyraźną dumą oddał najdłuższy skok poprzedzający właściwe zmagania, lądując aż na 140. metrze.
Rozmiar skoczni Okurayama (137 m) przeskoczyło lub osiągnęło jeszcze czterech zawodników z szerokiej światowej czołówki: Stefan Kraft (139), Peter Prevc (139), Jan Hoerl (138) oraz Andreas Wellinger (137).
Wyjątkowo problematyczne były skoki ostatniej dwójki klasyfikacji Pucharu Świata. Granerud i Kubacki musieli zmagać się z silnymi, szarpiącymi podmuchami wiatru i obaj lądowali blisko, z obniżonymi notami za styl. Granerud skończył kwalifikacje z dziesiątym (129,5 m), a Dawid Kubacki dopiero 22. wynikiem (130 m).
O ile wcześniej warunki były stosunkowo równe, a przynajmniej niezmienne w trakcie lotu, o tyle te dwie próby trudno uznać za reprezentacyjne, zwłaszcza po dwukrotnym obniżeniu rozbiegu. Pozostaje liczyć, że w konkursie wiatr nie namiesza do tego stopnia.
Z kwalifikacją nie mieli problemu pozostali Polacy. Kamil Stoch osiągnął siódmy wynik (130,5 m), Piotr Żyła 11. (134,5 m), Aleksander Zniszczoł 26. (130 m), a Paweł Wąsek 38. (118,5 m). Choć pomiędzy pozycjami naszych skoczków były spore różnice, to wszyscy poza ostatnim Pawłem Wąskiem zaliczyli solidne skoki. Ten ostatni wyraźnie wypadł z rytmu i nie może do niego wrócić.