Nie gra w klubie, a zagra w reprezentacji? Skomplikowana sytuacja Jana Bednarka
Były piłkarz Lecha Poznań zadebiutował w reprezentacji Polski we wrześniu 2017 roku. Od tego czasu zagrał dla niej 44 mecze i był stałym punktem pierwszego składu, na jaki decydowali się kolejno Adam Nawałka, Jerzy Brzęczek, Paulo Sousa i Czesław Michniewicz. Bednarek brał przez to udział w mistrzostwach świata w 2018 roku, a także w Euro 2020. Do spółki z Kamilem Glikiem stworzył parę środkowych obrońców, z której po prostu nie mógł zrezygnować żaden selekcjoner. Jak na polskie realia, byli to zdecydowanie najlepsi piłkarze na tej pozycji.
O ile Glik z każdym sezonem coraz bardziej oddalał się od swojego najwyższego poziomu ze względu na swój wiek, tak 26-letni dzisiaj Bednarek był kreowany na jego następcę i lidera środka obrony polskiej reprezentacji na najbliższe lata. Od momentu transferu do Southampton jego kariera nieco wyhamowała, ale mimo wszystko gwarantowała mu pewne miejsce w wyjściowej jedenastce w biało-czerwonych barwach. Niestety największy kryzys w trakcie jego pobytu w Anglii nastąpił właśnie teraz, na kilka tygodni przed rozpoczęciem się mundialu.
Przed startem sezonu 2022/23 w jego Southampton doszło do wielu zmian. Przebudowano drużynę i ściągnięto wielu młodych zawodników, przez co występy Bednarka stanęły pod znakiem zapytania. Co prawda Polak wystąpił w dwóch pierwszych meczach Świętych w Premier League, ale potem wylądował na ławce, a jego miejsce zajęli nowi w drużynie Armel Bella-Kotchap i Duje Caleta-Car. Do tego miejsca w składzie nie oddał Mohammed Salisu. Sytuacja Bednarka zaczęła być niepokojąca, więc polski obrońca szukał opcji odejścia z klubu, by pozostawać w grze przed mundialem.
2 września potwierdziły się więc pogłoski o jego wypożyczeniu do Aston Villi. Ciężko nazwać to krokiem do przodu, ale nie była to też degredacja. Zarówno klub z Birmingham, jak i Southampton, zajmowały w ostatnich sezonach dość podobne miejsca w środku tabeli.
Drużyna, w której występuje także Matty Cash, szukała środkowego obrońcy z uwagi na kontuzję ścięgna Achillesa Diego Carlosa. Brazylijczyk przyszedł do klubu latem z hiszpańskiej Sevilli i już w drugiej kolejce Premier League nabawił się urazu, który wykluczył go z gry na długie miesiące. Ówczesny menedżer Aston Villi Steven Gerrard zdecydował się więc wypożyczyć Bednarka, który ma cenne doświadczenie na angielskich boiskach.
Niestety przyjście do nowej drużyny nie oznaczało w tym przypadku podniesienia się z ławki rezerwowych. W pierwszej kolejności zaufanie menedżera mieli Tyrone Mings i Ezri Konsa, a Bednarek przyglądał się ich grze właśnie z pozycji ławki. Swoją szansę otrzymał jedynie z konieczności, gdy w starciu z Leeds kontuzji doznał występujący na prawej obronie Ludwig Augustinsson.
Swoim występem nie wywalczył sobie miejsca w podstawowym składzie i kolejne dwa spotkania znów przesiedział na ławce. Wtedy dostał szansę z powodu urazu Casha, którego miejsce na prawej stronie zajął Konsa. W tym przypadku również nie doszło do przełomu i przed kolejnym spotkaniem Polak wrócił do grona rezerwowych. Tym razem już nie decyzją Gerrarda, bo ten pożegnał się z posadą. Kolejną, prawdopodobnie ostatnią nadzieją, była właśnie zmiana szkoleniowca.
Pogrążona w maraźmie, a jednocześnie mająca duże oczekiwania przed sezonem Aston Villa zdecydowała się na zatrudnienie szanowanego i utytułowanego Unaia Emery'ego. Hiszpan do tej pory poprowadził zespół w jednym meczu - wygranym 3:1 starciu z Manchesterem United. Na pozycjach środkowych obrońców skorzystał z Mingsa i Konsy. Bednarka posadził na ławce rezerwowych.
Bilans dla Polaka jest więc brutalny. Sezon zaczął się na początku sierpnia, a on rozegrał w oficjalnych meczach klubowych zaledwie pięć meczów, w trakcie których spędził na boisku 340 minut. Od momentu transferu do Aston Villi więcej minut uzbierał w barwach reprezentacji Polski, gdy w Lidze Narodów zagrał w pełnym wymiarze z Holandią i Walią.
Biorąc pod uwagę, że mundial tuż za rogiem, sytuacja Bednarka jest sporym bólem głowy dla sztabu szkoleniowego naszej kadry. Czy można liczyć na jakiś zwrot akcji rzutem na taśmę? Nie za bardzo, ponieważ Aston Villi zostały do rozegrania przed przerwą na mistrzostwa świata zaledwie dwa mecze, a w dodatku Bednarek nie będzie mógł zagrać w jednym z nich. Jest to pojedynek w Carabao Cup z Manchesterem United. Wszystko przez to, że w jednym sezonie w tych rozgrywkach można reprezentować barwy tylko jednego klubu, a Polak zagrał już w nich w barwach Southampton, gdy Święci wygrali 3:0 z Cambridge United.
Ostatnią szansą na złapanie rytmu meczowego jest więc niedzielny mecz przeciwko Brighton. Nic nie zapowiada jednak nagłego przełomu, a Bednarek będzie mógł liczyć na występ pewnie tylko w przypadku kontuzji którego z zawodników pierwszego składu. Zresztą tak było też do tej pory - grał on tylko wtedy, gdy ktoś inny był niezdolny do gry. Czy mimo to zasłuży on na regularną grę na mundialu w reprezentacji pod wodzą Czesława Michniewicza? Jakkolwiek sytuacja ta się rozwiąże, na pewno będzie wywoływać sporo dyskusji.