"Niebywały" Odegaard wreszcie pokazuje pełnię swoich możliwości
Gdy Kanonierzy w niedzielny wieczór podejmą Manchester United, Odegaard znajdzie się na środku sceny – dosłownie i w przenośni – pojedynku na szczycie. Dokładnie tak miała się potoczyć jego kariera, choć przewidywano to już wcześniej.
Okrzyknięty najbardziej obiecującym nastolatkiem swojego pokolenia, Odegaard zaliczył seniorski debiut w Stromsgodset w 2014 roku, mając zaledwie 15 lat. W tym samym roku debiutował w kadrze Norwegii jako najmłodszy piłkarz w historii.
Z końcem tamtego roku przebierał już w ofertach od największych i, poczynając od 2015, wybrał Real Madryt. Również w tym klubie był najmłodszym zakontraktowanym piłkarzem, mając 16 lat i 157 dni. Jednak nie dorósł do pokładanych w nim oczekiwań i zamiast przebić się w składzie Królewskich rozpoczął serię wypożyczeń.
Choć wciąż grał w solidnych zespołach, to wyjazdy do Heerenveen, Vitesse Arnhem czy Realu Sociedad odsunęły go nieco w cień. Zmiana przyszła wraz z wizją Mikela Artety, który wypożyczył go do Arsenalu na drugą część sezonu 2020/21. Nawet kiedy Arsenal zdecydował się odkupić zawodnika w 2021, kwotę niespełna 40 milionów euro niektórzy poczytywali jako argument przeciwko piłkarzowi – nie był przecież wśród najdroższych.
Na szczęście w zespole z północy Londynu Odegaard zadomowił się dobrze i odnalazł swoją drogę. Przed bieżącym sezonem otrzymał od Artety opaskę kapitańską, za którą odwdzięczył się centralną rolą w wyprowadzeniu Arsenalu na czoło najlepszej ligi świata. W 17 meczach zaliczył już osiem bramek i pięć asyst. Dla porównania, w zeszłym sezonie 24-latek skończył rozgrywki z siedmioma trafieniami i czterema asystami.
Próby i udręki
Zdobywszy wcześniej tytuł zawodnika miesiąca Premier League za listopad i grudzień, w ostatnim meczu Odegaard zaimponował Artecie swoim udziałem w wygranej 2:0 nad derbowymi rywalami z Tottenhamu.
"Zwłaszcza w pierwszej połowie był w mojej ocenie niebywały. Pokazuje zupełnie inny rodzaj udziału w meczu. To, jak wpływa na grę, jak ją czuje, jak się rusza. Co przekazuje innym na boisku, to jest zupełnie nowe. Wielki szacunek dla niego" – nie mógł się nachwalić Arteta.
Kiedyś bardzo dyskretny na boisku, teraz Odegaard jest chwalony za rolę kapitana, do której dorósł doskonale. Jakby na potwierdzenie tej tezy, kapitan ustrzelił pięknego gola z dystansu przeciw Tottenhamowi w pierwszej połowie.
Ziarno pod jego rozkwit zasadzono miesiące temu, podczas pracy ze sztabem Arsenalu na temat mentalności Odegaarda. "Chodzi o to, jak gramy, jaka jest moja rola i moje skupienie. Pracowałem nad tym ciężko. Rozmawiałem długo z trenerami o dobrym znajdowaniu się na boisku. W dużej mierze zależy to od nastawienia i cieszę się, że ciężka praca popłaca" – mówił niedawno Norweg.
Na gruzach piątego miejsca w poprzednim sezonie Premier League, Odegaard z zespołem teraz ściga marzenie: pierwszy tytuł Arsenalu od 2004 roku. To byłoby faktycznie wymarzone zakończenie sezonu, a ten – jak sugeruje Rio Ferdinand – mógłby zakończyć się ukoronowaniem Odegaarda jako najlepszego zawodnika ligi.
"Wiecie co, najbardziej w Odegaardzie lubię? Jego przebytą drogę. Był złotym dzieckiem w wieku 15 lat, kupionym przez Real. Wszyscy mówili, że to będzie następna wielka gwiazda. Miał swoje próby i udręki i pewnie bez nich nie byłby tym zawodnikiem, którego dziś oglądamy. Posunę się do tego, że już określę go moim faworytem na zawodnika sezonu" – mówił dla Vibe with Five Ferdinand, było nie było dawny obrońca Manchesteru United, z którym Arsenal będzie się mierzyć 22 stycznia.