Nożyński i Stelmach wygrali poznański bieg charytatywny Wings For Life
Osiem tysięcy zawodników wystartowało w stolicy Wielkopolski w tym niezwykłym biegu. Całkowity dochód z wpisowego (120 złotych od osoby) przeznaczony jest na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym. W Poznaniu i w sześciu innych miastach Europy (Wiedniu, Monachium, Lublanie, Zugu, Zadarze i Bredzie) kilkadziesiąt tysięcy zawodników przystąpiło do rywalizacji, w tym także osoby na wózkach czy poruszające się o kulach. Łącznie udział wzięło ponad 265 tysięcy biegaczy na całym świecie, większość z nich dzięki aplikacji mobilnej.
Wyjątkowość biegu polega na tym, że jest to rywalizacja bez klasycznej linii mety. Finiszem dla uczestników jest samochód, który wyruszył ze startu pół godziny za zawodnikami. Wynikiem jest nie czas, ale pokonany dystans. Od kilku lat zawodników goni Małysz, który początkowo ruszył z prędkością 14 km/godz., ale co pół godziny systematycznie przyspieszał. Zainteresowanie udziałem w tych zawodach jest ogromne. W listopadzie ubiegłego roku organizatorzy sprzedali osiem tysięcy pakietów w ciągu zaledwie dziewięciu minut.
Małysz już na pierwszych kilometrach eliminował uczestników, bo niektórzy wybrali formę spaceru zamiast biegu. Znakomity przed laty skoczek narciarski, a obecnie prezes Polskiego Związku Narciarskiego najdłużej gonił Stelmach, która jest specjalistką od Wings For Life. Triumfowała w tych zawodach już po raz dziewiąty i jednocześnie powtórzyła swój sukces z 2017 roku, kiedy to została globalną zwyciężczynią.
Po minięciu Stelmach, Małysz po raz kolejny przyspieszył i zaczął zmniejszać dystans do Nożyńskiego, którego "dopadł" za 63 km. Dla Nożyńskiego był to z kolei już siódmy triumf w tym niezwykłym biegu.
W zawodach biorą udział osoby na wózkach i poruszające się o kulach. Jest spora grupa byłych i obecnych sportowców, wystąpiły m.in. lekkoatletki Monika Pyrek, Joanna Jóźwik i wioślarka Agnieszka Kobus-Zawojska. Na starcie pojawiła się także ubiegłoroczna poznańska i globalna triumfatorka Katarzyna Szkoda. Przed rokiem ukończyła zawody tak, jak w tym roku Stelmach - na 55 km, teraz przebiegła dystans tylko 12,5 km.
"Taki był plan, gdyż pod koniec marca doznałam kontuzji, która wykluczyła mnie z biegania na pięć tygodni. Wróciłam do biegania dopiero kilka dni, ale na razie bardzo spokojnie. Zależało mi wziąć udział w tym wydarzeniu, ale wiedziałam, że nie mogę przebiec zbyt wielu kilometrów, żeby nie popsuć swojej pracy i pracy mojego fizjoterapeuty. Ten cel to było właśnie 10-12 km" - powiedziała PAP Szkoda.
Jak dodała, bieganie z główną grupą, a nie na czele stawki miało swój urok.
"Ta perspektywa jest zupełnie inna. W tych pierwszych rzędach jest taka mocna rywalizacja, walka o najlepszy czas czy dystans. W tej dużej grupie jest taka ogromna radość, ekscytacja i widać to przesuwanie własnych granic i możliwości. Emocje są trochę inne, ale również wspaniałe".
Większość uczestników to prawdziwi amatorzy - tacy, którzy zaczynają bieganie, ale też bawią się w ten sport od wielu lat. Tomasz Ogrodnik z poznańskiej grupy "Strzeszyn Biega" startuje od pierwszej edycji Wings For Life, czyli od 2014 roku, gdy start miał miejsce jeszcze nad Jeziorem Maltańskim, a udział wzięło nieco ponad 1100 zawodników.
"Pierwszy Wings był dla mnie też pierwszą imprezą masową, w której wziąłem udział. Wtedy przebiegłem 14,4 km i od tego czasu zacząłem regularnie startować. Najpierw były to +dziesiątki+, potem półmaratony, maratony, a teraz poszedłem w kierunku biegów górskich. Przez to mam ogromny sentyment do tej imprezy i gdybym nie wykupił pakietu w Poznaniu, to zapisałbym się gdzieś za granicą" - przyznał.
Trochę żałuje, że w zawodach nie może startować więcej uczestników.
"W poznańskim półmaratonie wystąpiło ponad 10 tysięcy, myślę, że z powodzeniem mogłoby wystartować w tym biegu kilkanaście tysięcy. Fenomen tych zawodów jest olbrzymi, myślę, że wpływa na to wiele rzeczy - jest to światowa impreza, wszyscy zaczynają biec o tej samej porze, nie ma mety, cel charytatywny, a w Polsce dochodzi też osoba Adama Małysza w roli kierowcy auta pościgowego" - przyznał.
Zwycięzcą globalnym został Japończyk Motoya Watanabe, który biegł z aplikacją w swoim kraju w Fukuoce i zanotował wynik 70,1 km.