Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Olimpijska przewaga własnego stadionu... Francja pobiła historyczne rekordy i udowodniła regułę

Pavel Křiklan
Tłumy w finale turnieju koszykówki kobiet, gdzie Francuzki niemal zniwelowały przewagę faworytek z USA. Przegrały jednym punktem...
Tłumy w finale turnieju koszykówki kobiet, gdzie Francuzki niemal zniwelowały przewagę faworytek z USA. Przegrały jednym punktem...Profimedia
Dzień po półmetku igrzysk mieli najwięcej medali w erze powojennej. Ostatecznie, z 64 szlachetnymi krążkami, zajęli czwarte miejsce w klasyfikacji narodów za zwyczajowym trio USA, Chin i Wielkiej Brytanii. Francuzi doskonale wykorzystali swoje domowe warunki na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu i wrócili do swoich najlepszych igrzysk od... tych w Paryżu w 1900 roku, gdzie (w zupełnie innych realiach) zebrali aż 103 medale.

Prawdopodobnie żadne inne wydarzenie sportowe nie jest tak przewidywalne w samych wynikach. W przypadku igrzysk olimpijskich jest to wręcz regułą. Francja zajęła pierwsze miejsce we wspomnianym 1900 roku, podobnie jak Wielka Brytania w Londynie 1908, Niemcy w Berlinie 1936 i Chiny w Pekinie 2008.

Pozostałe edycje letnich zostały zdominowane przez Stany Zjednoczone lub ówczesny Związek Radziecki, ale gospodarze zawsze radzą sobie nieprzeciętnie dobrze. Organizacja igrzysk olimpijskich pomagała również mniejszym krajom awansować w rankingach, na przykład Włochy zajęły trzecie miejsce w Rzymie w 1960 roku.

W większości przypadków były to jednak jednorazowe zrywy. Grecy, na przykład, świętowali łącznie 16 medali i świetne 15. miejsce w 2004 roku (sześć złotych medali to najwięcej od Aten 1896 roku, gdzie zajęli drugie miejsce za Stanami Zjednoczonymi), ale cztery lata później spadli aż o 43 miejsca z rekordem 0-2-2. Nawet Japończykom zabrakło w tym roku siedmiu złotych medali (do 20), by pobić najświeższy rekord z Tokio.

W zasadzie nie jest to dużym zaskoczeniem. Kraj zawsze inwestuje miliardy koron w organizację igrzysk, chce pokazać się światu i nie miałoby sensu, gdyby rząd nie wspierał finansowo sportu i nie chciał zabłysnąć także na tym polu. Przed igrzyskami w Paryżu prezydent kraju Emmanuel Macron wyznaczył nawet francuskiej drużynie cel, jakim było zajęcie piątego miejsca w klasyfikacji narodów. Cel został osiągnięty.

Podczas trzeciego dnia tegorocznych IO, Les Bleus zdobyli łącznie osiem medali, po raz pierwszy od Atlanty w 1996 roku. Przy wszechobecnych, grzmiących dźwiękach Marsylianki, cały kraj zapomniał o kryzysie politycznym, przez który przechodził, i poświęcił swoją uwagę i energię wspieraniu swoich najlepszych sportowców.

To niemal zdenerwowało największą gwiazdę Igrzysk, zaledwie 22-letniego francuskiego pływaka Léona Marchanda. "Próbowałem skupić się na sobie, ale to naprawdę trudne, gdy na trybunach kibicuje ci 15 000 osób" - wyznał posiadacz czterech złotych i jednego brązowego medalu.

I nawet nie wspomniał o pozostałych prawie 10 milionach fanów, którzy oglądali jego wyścigi w telewizji. Ceremonię otwarcia oglądały 23 miliony Francuzów, czyli mniej więcej jedna trzecia populacji kraju. Wydarzenie miało zatem większą widownię niż mecze Les Bleus na ostatnich Euro, gdzie wicemistrzowie świata dotarli do półfinału.

Było co oglądać. W końcu Francuzi zdobyli swój pierwszy w historii medal w sztafecie 4x100 m stylem klasycznym, co było wydarzeniem "zarezerwowanym" dla Amerykanów, którym ulegli dopiero w samym finale. Dzięki 17-letniemu talentowi Félixa Lebruna zdobyli swój pierwszy medal w tenisie stołowym od 32 lat. Oklaskiwano sensacyjne srebro sensacyjnej ekipy w koszykówce trzyosobowej, która ostatecznie przegrała z Holendrami w dogrywce jednym punktem.

Trzymano kciuki za drużynę rugby siódemek, która jako pierwsza zdetronizowała Fidżi z olimpijskiego tronu. A w zawodach BMX-ów Francuzi stanęli nawet na całym podium, co zdarzyło im się po raz ostatni od 1900 roku. Ale wtedy stanowili prawie połowę wszystkich startujących sportowców...

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen