Pablo Mari ranny po ataku nożownika pod Mediolanem
Do tragicznego ataku doszło w supermarkecie na zachodnich przedmieściach Mediolanu, gdzie Pablo Mari robił zakupy z rodziną. Prowadził wózek, w którym siedział jego kilkuletni syn, gdy sprawca wbił mu nóż w plecy.
Zawodnik nie odniósł poważnych obrażeń, choć pierwsze doniesienia były bardzo alarmujące. Żona towarzyszyła mu w karetce do szpitala Niguarda, gdzie ustalono, że żaden istotny organ nie został naruszony. Dziś przeszedł operację, a po weekendzie ma zostać wypisany ze szpitala. Powrót na boisko planowany jest na styczeń.
Relacja obrońcy Arsenalu, obecnie na wypożyczeniu do Monzy, podawana przez „La Gazetta dello Sport” brzmi jednak drastycznie. "Dziś miałem szczęście, ponieważ patrzyłem, jak ktoś obok mnie umiera" – miał powiedzieć 29-letni piłkarz.
W szpitalu rozmawiał z nim CEO Monzy Adriano Galliani. Jak przyznał, piłkarz jest w dobrym stanie i zażartował nawet, że w poniedziałek wróci do klubu.
Okoliczności ataku
Do napaści doszło w sklepie, w którym 46-letni mężczyzna miał sięgnąć po nóż z ekspozycji i losowo atakować najbliższych klientów. Po ranieniu pięciu osób został obezwładniony przez klientów do przyjazdu policji.
Nie udało się uratować najciężej zranionego 30-letniego pracownika sklepu. Trzy osoby zostały odwiezione do szpitali w poważnym stanie. Agencja ANSA podała, że najmłodsza ofiara ma 28 lat, a najstarsza 81.
Motyw ataku nie jest wyjaśniony. Okoliczności wskazują na to, że były nim zaburzenia psychiczne. Sprawca nie był notowany, ale od roku leczył się z powodu ciężkich stanów depresyjnych.