Partenopei demolują Juventus, piękny wieczór dla neapolitańczyków
Od pierwszych minut na placu gry zobaczyliśmy trzech Polaków. W zespole Napoli był to Piotr Zieliński, a w barwach Juventusu Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik. Czwarty, Bartosz Bereszyński, zasiadł na ławce rezerwowych gospodarzy.
Wielu kibiców martwiło się przed spotkaniem, że oba zespoły będą nastawione defensywnie, co wpłynie na jego atrakcyjność. Jednak już pierwsze minuty pokazały, że żadna z drużyn nie zamierza kalkulować, gdyż od razu ruszyły do ataków. Piłka co chwilę przenosiła się z jednej połowy na drugą, choć w pierwszych 10 minutach nieznaczną przewagę mieli piłkarze z Neapolu.
Podopieczni Luciano Spallettiego kilka razy znaleźli się blisko pola karnego Juventusu, ale najlepsza obrona w Serie A zachowywała czujność. Do czasu. W 15. minucie precyzyjne dośrodkowanie posłał Matteo Politano, a Khvicha Kvaratskhelia oddał piękny strzał przewrotką. Szczęsny z najwyższym trudem zdołał odbić uderzenie, ale przy dobitce głową Victora Osimhena był już bezradny.
Po tym golu Napoli cofnęło się nieco na własną połowę, czekając na ruch rywala. W 20. minucie Amir Rrahmani mógł jednak "pomóc" Juve w szybkim wyrównaniu. Niechlujne podanie blisko pola karnego przejął Angel Di Maria, podbiegł bliżej bramki, a następnie oddał piekielnie mocny strzał, który odbił się od spojenia słupka z poprzeczką. Alex Meret nawet nie zdążył zareagować. W tej sytuacji gospodarze mogli mówić o wielkim szczęściu. Chwilę później dobrą okazję miał Milik, ale jego strzał głową trafił prosto w ręce bramkarza.
W kolejnej fazie spotkania gra toczyła się głównie w środku pola. Kiedy zawodnicy nieco usypiali kibiców długimi wymianami piłki, nagle Politano posłał niesygnalizowane podanie w kierunku Osimhena ustawionego w polu karnym. Futbolówka minęła napastnika, ale jednocześnie odbiła się od Bremera. Nigeryjczyk wyprzedził obrońcę i podał do wychodzącego na czystą pozycję "Kvaradony", który sprytnym strzałem umieścił ją w bramce.
Ledwo jednak piłkarze Napoli zakończyli celebrację, a Juventus już przedostał się w ich pole karne. Po kombinacyjnej akcji Milik w świetnym stylu wystawił piłkę Di Marii, który mocnym uderzeniem zdobył bramkę kontaktową.
Bez żadnych złudzeń
Druga połowa rozpoczęła się od dłuższej przerwy w grze, gdyż po jednym ze starć z Osimhenem mocno ucierpiał Manuel Locatelli. Na szczęście po udzieleniu pomocy przed medyków piłkarz mógł kontynuować występ.
W 55. minucie Nigeryjczyk znów otrzymał dobre podanie, pognał w kierunku bramki Szczęsnego i uderzył z ostrego kąta, ale reprezentant Polski zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Ten był wykonywany przez Khvichę. Piłka przeszła niemal przez całe pole karne i trafiła do Rrahmaniego, który bez chwili zastanowienia oddał strzał z woleja. Futbolówka ponownie zatrzepotała w siatce, a kibice na Stadio Diego Armando Maradona wpadli w szał radości.
Piłkarze Juventusu wyraźnie byli w szoku. W ciągu kilku minut przez brak koncentracji mogli stracić kolejne gole. Nie stało się tak tylko ze względu na brak precyzji zawodników Napoli.
Bianconeri zamiast wykorzystać ten fakt i poprawić organizację w grze, popełniali kolejne błędy. W 65. Mario Rui nie pozwolił obrońcy na wybicie futbolówki, piłka trafiła do Kvichy, a ten posłał precyzyjną wrzutkę na głowę Osimhena. Napastnik wyskoczył najwyżej w polu karnym i z bliskiej odległości pokonał polskiego golkipera. Nokaut ze strony Napoli, a komplet kibiców płacze ze szczęścia.
Fani mogli jednak nie chować chusteczek. Wielu z nich zapewne jeszcze radowało się z czwartej bramki, kiedy padała kolejna. Giovanni Di Lorenzo zagrał idealną piłkę do Eljifa Elmasa. Macedończyk zwodem minął obrońcę, oddał strzał, który rykoszetem przeleciał nad Szczęsnym. 5:1 dla gospodarzy, coś niesamowitego!
W ostatnich dziesięciu minutach Napoli kontrolowało grę, wymieniając sporo podań, przy których z trybun słychać było gromkie "ole!". Z kolei piłkarze Juventusu wyglądali na absolutnie bezradnych. Sędzia przedłużył ich męki jedynie o trzy minuty, po czym zagwizdał po raz ostatni.
Partenopei wygrywają 5:1 i nie pozostawiają żadnych wątpliwości, która drużyna w tym spotkaniu była lepsza. To będzie długa noc dla wszystkich mieszkańców Neapolu.
Czy piątek trzynastego jest pechowy? Po dzisiejszym meczu obie drużyny z pewnością mają na ten temat skrajnie odmienne zdanie.