Grad bramek w Düsseldorfie, gol Kamińskiego i asysta Jastrzembskiego
Fortuna Düsseldorf - która stracił kapitana Marcela Sobottkę z powodu kontuzji uda - wspięła się na trzecie miejsce po sobotniej wygranej 5:3 z Schalke 04 Gelsenkirchen. Fanów Fortuny wynik musi szczególnie cieszyć: nie tylko drużyna podniosła się po dwóch porażkach, ale też dublet ustrzelił Vincent Vermeij, który niedawno ucierpiał z powodu wstrząśnienia mózgu.
Schalke przegrywało 0:3 już po 26 minutach, ale nie poddało się po koszmarnym początku. Dotrwali do przerwy, a po niej zaczęli gonić wynik. Pierwszy krok wykonał Marcin Kamiński tuż przed godziną gry, po nim - w odstępie zaledwie minuty - trafiali Tomas Kalas i Bryan Lasme (74-75. min).
Ponieważ jednak Fortuna podwyższyła swój dorobek do czterech goli w 65. minucie za sprawą Christosa Tzolisa, przyjezdni z Gelsenkirchen potrzebowali jeszcze jednej bramki do uzbierania choćby punktu. Gol faktycznie padł, ale po drugiej stronie boiska. W doliczonym czasie gry Dennis Jastrzembski podał do Jonaha Niemca, a ten ustalił wynik na 5:3.
Kamiński po meczu
Filar obrony Schalke, Marcin Kamiński, nie potrafił po spotkaniu wytłumaczyć słabej postawy z początku meczu, która zdecydowała o wygranej Fortuny. "Rozmawialiśmy o tym już po meczu z Elversbergiem. Pierwsze pół godziny było katastrofalne. Nie mogliśmy opanować gry, Fortuna dobrze się poruszała i zawsze znajdowała wolne przestrzenie. To oczywiście nie jest dobre. To niemożliwe".
Ważnym impulsem do zmian mógł być fakt, że Górnicy spisywali się lepiej po przejściu z pięcioosobowej obrony na czteroosobową. "Wszyscy widzieliśmy dzisiaj, że po zmianie mieliśmy więcej posiadania piłki i wywieraliśmy presję na Fortunie. Porozmawiamy o tym, co jest lepsze dla naszych zawodników".
Fakt, że Schalke ma najgorszą obronę w lidze z 33 straconymi bramkami, jest dla Polaka poważnym ciosem: "Oczywiście, że czuję się źle, ponieważ jestem odpowiedzialny za utrzymanie wszystkiego pod kontrolą".