Siódmy gol Kownackiego w ośmiu meczach, Polak nie zwalnia
Ostatniego dnia marca, w piątkowy wieczór spotkali się dwaj wielcy rywale 2. Bundesligi. Na wypełnionej po brzegi Merkur Spiel-Arenie Fortuna Dusseldorf podejmowała Hamburger SV.
Gospodarzom wyjątkowo zależy na strąceniu wyżej notowanego HSV w dół tabeli, by powalczyć jeszcze o awans na najwyższy szczebel niemieckiej piłki. To jednak hamburczycy pierwsi zadali cios, gdy po pięciu minutach Laszlo Benes strzelał karnego i po dobitce zdołał wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.
Przyjezdni prowadzili grę dłużej, ale skutecznością nie grzeszyli. Za to Fortuna ruszyła do odrabiania strat, m.in. dzięki ofiarności Michała Karbownika ciągnącego grę lewą stroną. Polak nie pokazał się najlepiej z Czechami, pod okiem Fernando Santosa, za to po powrocie do Dusseldorfu zaliczył solidny występ, zwłaszcza w grze ofensywnej.
Po 20 minutach gry, kwadrans po stracie bramki, Fortuna wyrównała. Autorem gola był Dawid Kownacki, którego defensywa HSV zostawiła w zbyt dobrej pozycji przy rzucie rożnym. Felix Klaus doskonale znalazł go wkręconą piłką, a Polak głową pokonał bramkarza.
Dla Kownackiego to już siódmy gol w ośmiu tegorocznych oficjalnych meczach, a 12. od początku sezonu w barwach Fortuny, do których dołożył jeszcze sześć asyst. Nie tylko wysyła kolejny sygnał Fernando Santosowi na przyszłość, ale i poprawia swoje notowania przed zmianą klubu. Przypomnijmy, że jego umowa z Fortuną kończy się za trzy miesiące, a polskiego napastnika pożąda kilka klubów Bundesligi, w tym Union Berlin czy SC Freiburg z czołówki.
Drużyna Karbownika i Kownackiego nie zdołała wygrać meczu z HSV. Choć jeszcze przed półgodziną gry Fortuna prowadziła 2:1 (gola strzelił Felix Klaus), to w drugiej połowie hamburczycy zdołali wyrównać. Remis oddala Fortunę Dusseldorf od trzeciego miejsca, a z nim - od marzeń o powrocie do Bundesligi.