Co dalej z Kotwicą Kołobrzeg? Konflikt piłkarzy z prezesem się zaostrza
Choć regularne wypłaty w Kotwicy Kołobrzeg nie spływają od dawna, piłkarze grają przyzwoicie. Co prawda wczoraj odpadli z Pucharu Polski, ale grając z ekstraklasową Puszczą. W Betclic 1 Lidze też od ośmiu spotkań nie zdołali wygrać, a mimo to trzy zwycięstwa z początku sezonu utrzymują ich bezpiecznie nad strefą spadkową.
To bezpieczeństwo w tabeli szybko może się skończyć, bo bufor punktowy topnieje równie szybko, jak piłkarzom kończy się cierpliwość. Dziś Norbert Skórzewski, dziennikarz znany z dobrego rozeznania w piłce na Pomorzu Zachodnim, poinformował o najnowszej odsłonie patologicznego zarządzania klubem z Kołobrzegu.
Po środowym treningu piłkarze mieli odbyć spotkania z prezesem Adamem Dzikiem. Nie jako drużyna, ale każdy z osobna. Mieli usłyszeć, że z zaległych trzech pensji otrzymają tylko jedną, nie więcej. Po wizytach dwóch zawodników prezes miał wpaść w szał i z nikim więcej nie chciał rozmawiać. Na ten moment nawet zapowiadana jedna pensja nie jest wypłacona.
Wcześniej Skórzewski informował, że trzech piłkarzy w tym tygodniu ma złożyć wnioski o rozwiązanie umów. Wcześniej prezes straszył cały zespół ogłoszeniem upadłości, co miałoby pozbawić ich szans na otrzymanie zaległych świadczeń. Teraz wygląda na to, że na wypłaty i tak nie mają co liczyć.
To nie jedyny przykład patologicznego zarządzania. Piłkarze straszeni nieotrzymaniem zaległych wypłat nie są także ubezpieczeni jako piłkarze. Klub zapewnił im tylko ubezpieczenie pracowników biurowych, które nie uwzględnia finansowania zabiegów i rehabilitacji w przypadku kontuzji na boisku.
Wcześniej Kotwica pod zarządem Dzika próbowała pozywać byłych zawodników i domagała się od nich milionów za… straty wizerunkowe. Trudno wyrokować, czy jest jeszcze z czego tracić.
Choć Kotwica otrzymała licencję na grę w Betclic 1 Lidze z nadzorem finansowym, to nie ma obecnie informacji o działaniach PZPN w tej sprawie.