Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Jarzębak podejmował fatalne decyzje w meczu Wisła – Arka. Moskal: dziwne tłumaczenie

Sebastian Jarzębak nie miał dobrego dnia w Krakowie
Sebastian Jarzębak nie miał dobrego dnia w KrakowieProfimedia
Mecz Wisła Kraków – Arka Gdynia stał na znakomitym poziomie, piłkarze obu drużyn walczyli do końca, Angel Rodado i Joao Oliveira strzelili po dwa gole, ale żaden z nich nie był głównym bohaterem spotkania. Został nim Sebastian Jarzębak, który swoimi decyzjami pozostawił duży niesmak. 

Spotkanie układało się idealnie do Wisły Kraków. Biała Gwiazda zdobyła gola za sprawą strzału z dystansu Angela Rodado w pierwszej połowie. Do przerwy wynik się nie zmienił, chociaż gospodarze mieli jeszcze kilka okazji na podwyższenie prowadzenia. Stało się to na początku drugiej części gry, kiedy po indywidualnej akcji ponownie piłkę do siatki skierował Angel Rodado. 

Podopieczni Kazimierza Moskala nie chcieli się zatrzymywać i szukali kolejnych goli. Po jednym z rzutów rożnych zapomnieli jednak o tym, że obrona też jest ważna. Arka dwoma podaniami doszła do sytuacji sam na sam, którą na gola zamienił Joao Oliveira. Ten moment nieco odmienił oblicze meczu, bo goście łapali wiatr w żagle. Sytuacja Wisły pogorszyła się jeszcze w 70. minucie, kiedy słuszną czerwoną kartkę obejrzał Wiktor Biedrzycki. 

I tutaj dochodzimy do największego skandalu, który miał miejsce na Stadionie im. Henryka Reymana. Kilka minut po czerwonej kartce, taki sam "kartonik" powinien obejrzeć Martin Dobrotka, który ewidentnie faulował wychodzącego w stronę bramki Piotra Starzyńskiego. Jarzębak, nie wiedząc dlaczego, najpierw zdecydował się zastosować "przywilej korzyści", który z korzyścią miał mało wspólnego, ponieważ akcja toczyła się daleko od bramki, a sami zawodnicy stanęli w oczekiwaniu na gwizdek. Arbiter po strzale Rodado w poprzeczkę nie zdecydował się wrócić do akcji i pokazać czerwoną kartkę, która zdecydowanie się należała. Jarzębak został przywołany przez sędziów VAR, ale po konsultacji i obejrzeniu sytuacji podjął jeszcze bardziej kuriozalną decyzję, pokazując zawodnikowi Arki Gdynia żółtą, a nie czerwoną kartkę. Sam gracz gości był przekonany, że zaraz wyleci z boiska. 

Na konferencji prasowej po meczu Bartosz Karcz z Gazety Krakowskiej zadając pytanie Kazimierzowi Moskalowi, przekazał, że sędzia VAR potwierdził mu, że przywołał głównego arbitra z rekomendacją pokazania czerwonej kartki. Szkoleniowiec został zapytany, czy rozmawiał o tej sytuacji z Jarzębakiem. 

"Tak, rozmawiałem. Takie dziwne dla mnie tłumaczenie. Skoro wracał od varu i sięgnął do kieszonki, ja byłem też przekonany, że to jest czerwona, jak wyciągnął żółtą, to było ogromne zaskoczenie. Nie wiem, dlaczego taką decyzję podjął. Nie wiem, co mu mówił sędzia na varze. Jeśli to oglądasz i decydujesz się, że dajesz kartkę, to dla mnie logicznie było, że to będzie czerwona" – przekazał trener Wisły Kraków. 

Decyzja sędziego była kompletnie niezrozumiała i nielogiczna, nic się w niej nie zgadzało. Arbiter powinien od razu z murawy przerwać akcję, pokazując czerwoną kartkę, co nie niosłoby za sobą negatywnych emocji. Decyzja o zastosowaniu przywileju korzyści, a następnie po obejrzeniu akcji na kamerach, pokazanie żółtej kartki, jest skandalem

Jarzębak podejmował wiele kuriozalnych decyzji w obie strony, więc trudno go posądzać o stronnicze sędziowie. On po prostu skompromitował się z gwizdkiem, zresztą nie pierwszy raz. W Krakowie pamiętają go z sytuacji, kiedy jako sędzia bramkowy nie widział, że piłka ewidentnie na jego oczach wyszła za linię. 

Niesłuszna żółtka kartka dla zawodnika Arki. Podwójny faul Szymona Sobczaka na graczach Wisły, zakończony rzutem wolny dla przyjezdnych, to tylko przykłady kuriozalnych decyzji sędziego, których było więcej. Jarzębak mylił się w obie strony, ale zdecydowanie większe pretensje może mieć Biała Gwiazda, bo gdyby słusznie z boiska wyleciał Dobrotka, to miałaby łatwiejsze zadanie, żeby dowieźć zwycięstwo. 

Nie można jednak wszystkiego tłumaczyć fatalną pracą arbitra. Wisła przy prowadzeniu 2:0 na własnym stadionie powinna zdecydowanie lepiej zarządzać meczem i pewnie zapisać na swoje konto trzy punkty, ale tak się nie stało, bo Arka wyrównała. 

"Myślę, że są to stracone dwa punkty. Szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy więcej sytuacji, które powinniśmy wykorzystać. Arka też w tej pierwszej połowie była groźna, ale my stworzyliśmy więcej takich sytuacji. Przynajmniej z dwubramkowym prowadzeniem powinniśmy schodzić do szatni. Natomiast później ten mecz to dla mnie był jakiś dziwny do oglądania i do patrzenia do tego, co się działo na boisku" – powiedział Kazimierz Moskal. 

Wisła Kraków rozegrała do tej pory cztery mecze ligowe. Ma na koncie pięć punktów. Wygrała z Ruchem, zremisowała z Polonią Warszawa i Arką Gdynia, a przegrała ze Zniczem Pruszków. Już w czwartek Biała Gwiazda zagra w 4. rundzie eliminacji do Ligi Konferencji z Cercle Brugge. Arka Gdynia rozegrała pięć spotkań ligowych, zdobywając osiem punktów. 

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen