Szwoch skarcił swój dawny klub, ale ostatecznie Wisła Płock lepsza od Ruchu
Nie grali przeciwko sobie ponad siedem lat – najpierw Ruch upadł, a później awansując minął się z Wisłą, gdy ta spadała z Ekstraklasy. W poniedziałek nadrobili zaległości w niezłym dla kibiców stylu, zdobywając aż pięć bramek.
Sprawdź szczegóły meczu Wisła - Ruch
Płocczanie zdecydowanie lepiej zaczęli sezon (cztery wygrane w sześciu meczach) i to oni również zaczęli strzelanie bramek. Po 20 minutach rzut wolny z dużej odległości wykonywał Pacheco, który wrzucił piłkę na głowę Łukasza Sekulskiego. Ten fatalnie uderzył – wprost w bramkarza. Tyle że golkiper "wypluł" piłkę i dobił ją Andrias Edmundsson.
Radość Nafciarzy trwała niewiele ponad 10 minut, ponieważ wprowadzony z konieczności Mateusz Szwoch zdobył pierwszego gola w barwach Ruchu, akurat przeciwko swojemu byłemu klubowi. Oczywiście nie cieszył się, ale jego petarda z dystansu dała sporo radości sektorowi gości. To był jedyny celny strzał Ruchu przed przerwą przy zdecydowanej przewadze Wisły, ale do szatni wszyscy zeszli z remisem.
Gospodarze utrzymywali przewagę po przerwie, dokumentując ją golem dopiero 20 minut przed końcem regulaminowego czasu. Bramka Fabiana Hiszpańskiego należała do gatunku fartownych, ponieważ po jego uderzeniu interweniujący obrońca podbił piłkę tak wysoko, że wpadła za bramkarzem Ruchu, tuż przy słupku. Ponownie radość nie trwała długo, kilka minut później Karol Arys (po interwencji VAR) wskazał kontrowersyjny rzut karny, po którym Daniel Szczepan przywrócił równowagę.
Jeszcze jedną fantastyczną okazję miał Edmundsson, ale kilka minut przed końcem meczu dostał piłkę tak niespodziewanie, że uderzył w bramkarza Ruchu. Parokrotnie szczęścia brakowało Wiśle, za to w końcówce dopisało. Gdy piłkę w doliczonym czasie stracił wspomniany już Szwoch, Dawid Kocyła uderzał z dystansu i – po próbie bloku – przypadkiem dograł futbolówkę do Piotra Krawczyka, który znalazł się w sytuacji sam na sam w pokonał Martina Turka po raz trzeci.
Ruch po siedmiu meczach ma tylko jedną wygraną i tkwi w dolnej części tabeli, czekając na prezentację nowego trenera, która ma nastąpić już dziś.