Wisła przełamuje niemoc kosztem Ruchu Chorzów, znów czerwień i karny
Na trybunach wielki mecz przyjaźni, ale na boisku poniedziałkowe spotkanie Wisły Kraków i Ruchu Chorzów miało bardzo wysoką stawkę. Biała Gwiazda zaliczyła katastrofalne otwarcie sezonu, w dodatku ma spore problemy kadrowe. Ruch wprawdzie pozostawał niepokonany po trzech kolejkach, ale gubił punkty w dwóch kolejnych spotkaniach.
Sprawdź komplet statystyk meczu Wisła - Ruch
Widowisko zaczęło się dość nerwowo i niewiele było klarownych sytuacji. Groźnie pod bramką Niebieskich było w 5. minucie, gdy Uryga na skraju pola karnego dostał piłkę po rzucie rożnym i huknął pod dalszy słupek. Wybił to czujny obrońca. W rewanżu po ponad 20 minutach gry uderzenie bezpośrednio z rzutu wolnego posłał Miłosz Kozak, ale piłkę końcami rękawic wybronił Anton Cziczkan.
Pokazywał się też Angel Rodado, który z ostrego kąta uderzył w 25. minucie. Piłka po rykoszecie wyszła poza boisko. Ambicją do walki imponował Karasiński w barwach Ruchu. To on tuż przed przerwą urwał się z piłką, wycofał z prawego skrzydła do Szymona Szymańskiego, a ten uderzył tylko w Cziczkana. Gdy po drugiej stronie w doliczonym czasie pierwszej połowy Sukiennicki huknął w słupek, wydawało się, że to koniec emocji w tej odsłonie. Tymczasem Marc Carbo idealnie posłał piłkę ze środka boiska do Rodado, który jednym trąceniem skierował piłkę z daleka pod dalszy słupek, oszukując szarżującego Jakuba Szymańskiego. Dosłownie do szatni!
Ruch próbował po czerwieni, ale nie uratował punktów
Schodzili w świetnych humorach, a wkrótce gospodarze mieli kolejne powody do optymizmu. Po interwencji VAR z czerwoną kartką wyleciał z boiska Filip Starzyński. A więc to nie Wisła w końcu straciła zawodnika. Niestety dla krakowian, rywale postanowili wykazać się w dziesiątkę. Najpierw bardzo groźnie uderzał Karasiński w 56. minucie (Cziczkan ratował się paradą), a niecałą minutę później Szymon Szymański huknął perfekcyjnie z ok. 40 metrów i zmieścił piłkę w siatce, ku niedowierzaniu zgromadzonych.
Nie takiej dynamiki spodziewali się kibice Wisły Kraków – Ruch szukał kolejnych okazji. Na 20 minut przed końcem z pomocą wydawał się przyjść sędzia Jarosław Przybył, który podyktował rzut karny po wejściu na nogi Carbo. Długo decyzję konsultował przed ekranem i zanosiło się na jej zmianę, ale nie – arbiter pozwolił Rodado wziąć piłkę w ręce. Golkiper go wyczuł, miał piłkę na rękawicach, a jednak prześliznęła się do bramki.
Pomimo wyjątkowych ambicji Niebiescy nie byli w stanie ponownie wyrównać. Z kolei Wisła była pewna zwycięstwa w 83. minucie, gdy z hat-tricka cieszył się Rodado. Nic z tego, trzeciego gola Hiszpanowi odebrał wyraźny spalony Zwolińskiego w tej samej akcji. Co się odwlecze, to nie uciecze – w 10. minucie doliczonego czasu Olivier Sukiennicki w końcu zdobył upragnionego gola w barwach Białej Gwiazdy. I to jakiego! Zza pola karnego huknął pod poprzeczkę.