Neverkusen? Już nie! Bayer z koroną Bundesligi po rozgromieniu Werderu
Niepokonani od 42 spotkań piłkarze Bayeru Leverkusen w niedzielę grali o cel historyczny: wygrana w 29. kolejce nad Werderem Brema oznaczałyby dla Aptekarzy pierwszy od powstania klubu tytuł mistrzów Niemiec.
Prześledź komplet statystyk meczu Bayer-Werder
Presja oczekiwań pełnej do ostatniego miejsca BayAreny nie spętała gospodarzom nóg, ale i nie skłoniła ich do ułańskich szarż. Mecz przez dłuższy czas przebiegał spokojnie, a Werder cieszył się, utrzymując gospodarzy z dala od swojej bramki. Ta sztuka udawała się niemal idealnie przez połowę pierwszych 45 minut.
W 22. minucie jednak Hofmann upadł w polu karnym i po konsultacji z VAR zapadła decyzja: karny! Do wykonania podszedł budzący postrach w Bundeslidze Victor Boniface. Zetterer doskonale odczytał kierunek uderzenia, ale to było zbyt mocne, by piłkę zatrzymać.
Od tego momentu gospodarzom szło już tylko łatwiej, choć bremeńczycy zdołali nie stracić przed przerwą kolejnego gola. W 35. minucie strzał Hofmanna zaginął wśród obrońców, parę minut później Adli tuż zza pola bramkowego zaliczył poprzeczkę i dopiero w doliczonym czasie do głosu doszli goście. Hradecky w samej 46. minucie bronił dwukrotnie, na więcej Werderu stać nie było.
Powrót z szatni nie zmienił w obrazie gry nic: podopieczni Xabiego Alonso mieli mecz w garści prawie cały czas, a gdy Werderowi udawało się ruszyć z ofensywą, rozbijała się przed strzałem. W tych okolicznościach groźnie było ponownie tylko pod bramką przyjezdnych. Po kwadransie feta na trybunach ruszyła już na dobre, gdy Granit Xhaka z ponad 20 metrów wkręcił piłkę przy słupku.
Żegnani owacją Boniface i Tella zeszli tuż po golu na 2:0, szansę na przypieczętowanie triumfu otrzymali Frimpong i Schick. Trzecie trafienie należało jednak do kogo innego – Florian Wirtz znalazł miejsce na środku i zza granicy pola karnego huknął pod poprzeczkę. Choć w sam środek bramki, to nie udało Zettererowi się piłki wybić.
Wprowadzony na ostatnie 20 minut Dawid Kownacki nie miał najmniejszych szans odmienić wyniku, Werder był już rozbity mentalnie, a Aptekarze grali na pełnym luzie. Już na 10 minut przed końcem kibice otworzyli bramy i tłum zaczął wlewać się tuż za bandy reklamowe.
Gdy w 83. minucie Wirtz zdołał strzelić na 4:0, niektórzy nie wytrzymali i tylko apele zawodników pomogły wznowić grę. Dublet to było za mało dla Wirtza, w doliczonym czasie strzelił po raz trzeci po dograniu Grimaldo i ponownie kibice wlali się na murawę. Sędzia zlitował się nad Werderem i nie kazał dłużej czekać, skończył mecz!