Okiem redakcji: Mecze wielkiej nadziei Borussi, Juventusu i Legii
RB Lipsk – Borussia Dortmund. Mecz o miejsce w Lidze Mistrzów
Przed sezonem nikt chyba nie sądził, że dla Borussii czy Lipska może zabraknąć miejsca w pierwszej czwórce Bundesligi. Tymczasem sensacyjne VfB Stuttgart i jeszcze bardziej sensacyjny Bayer Leverkusen łokciami rozepchały się na podium i zostało tylko czwarte miejsce. RBL i BVB dzielą obecnie dwa punkty. Dortmundczycy mają bezpieczną przewagę nad szóstym Eintrachtem, ale miejsce gwarantujące tylko Ligę Europy to za mało. Dodatkowo, niedawna wygrana w Klassikerze, awans w Lidze Mistrzów i zatrzymanie Bayeru u siebie (choć strata punktów w końcówce piecze) sprawiają, że nie słychać już głosów żądających taczek dla trenera Terzicia. W Dortmundzie jest znów wiara, że ten sezon – po turbulencjach – skończy się z przynajmniej częściową satysfakcją.
Czerwone Byki z Lipska muszą nie tylko myśleć o odparciu ataku Borussii zza pleców, ale i o gonieniu VfB Stuttgart na podium. Okazja wydaje się świetna, ponieważ po meczu "o sześć punktów" w Lipsku rozpocznie się drugi, w którym VfB musi stracić punkty z Bayerem, jeśli nie przerwie rekordowej serii mistrzów. Wówczas wygrana lipszczan może przybliżyć ich do zepchnięcia Stuttgartu z podium. To może być kluczowa sobota dla niemieckiego składu Ligi Mistrzów w sezonie 2024/25. Eksperci jednocznacznie wskazują RBL jako faworytów, ale czarno-żółci zechcą utrzeć im nosa.
Juventus – Milan. Mecz o oglądanie pleców Interu
Dla kibiców Rossonerich nie ma absolutnie żadnej przyjemności w byciu za plecami Interu. Ale życia nie oszukają - to najlepsza pozycja, jaką mogą w tym sezonie zająć i ulubieńcy. Niedawna derbowa porażka była ich pierwszą w Serie A od połowy lutego i mają wszelkie podstawy wierzyć, że pozycja wicelidera Milanowi się należy. Juve byłoby w zupełnie innych nastrojach (roztrwonili punkty remisami i spadli na trzecie miejsce), gdyby nie wydarty w końcówce awans do finału Pucharu Włoch.
Ten sezon jeszcze może przynieść im trofeum, a otrzymanie przez Włochy piątego miejsca w Lidze Mistrzów daje dodatkowy komfort w tabeli. Sęk w tym, że na siódmy remis tej (ligowej) wiosny pozwolić sobie nie mogą. Pal licho oczekiwania kibiców – sensacyjna Bologna dogania ich już na dwa punkty. Dlatego w walce z Milanem, która zawsze jest prestiżowym pojedynkiem, trzeba dać z siebie wszystko. Tym bardziej że ostatni raz na Allianz Stadium ograć Rossonerich udało się w 2019 roku!
W kadrze meczowej są Milik i Szczęsny, dlatego na ten mecz będziemy patrzeć z zaciekawieniem. Bukmacherzy wskazują Starą Damę jako faworyta i nie ma w tym kurtuazji, lecz nie ma również wielkiej pewności. Juve może się potknąć, cementując przewagę Milanu.
Stal Mielec – Legia Warszawa. Mielczanie przetną nadzieje Legii?
Kosta Runjaić mówił, że do końca sezonu czekają jego drużynę same finały i trzeba wszystko wygrywać. Mówił, ale na boisku wyszło trochę inaczej i już go nie ma. Goncalo Feio miał tchnąć w drużynę energię na ostatniej prostej sezonu, po jednej z najbardziej sensacyjnych decyzji Legii w ostatnich latach. Młody Portugalczyk przyszedł po remisie z Jagiellonią i od tego czasu zanotował dwa kolejne podziały punktów. Nadzieja na mistrzostwo jest w Warszawie produktem już tylko dla największych optymistów, pozostałym zostało trzymać kciuki za miejsce otwierające drzwi do Europy. W niedzielne popołudnie kciuki trzeba będzie zaciskać szczególnie, bo Legia jedzie do Mielca.
Jest w tym uroczy paradoks, że właśnie ten stosunkowo niewielki (z całym szacunkiem) klub aż tak nie leży Wojskowym. Odkąd mistrzowie sprzed prawie półwiecza wrócili na piłkarskie salony, utrzymują zaskakująco korzystny bilans właśnie z Legią. Nie chodzi tylko o jesienne lanie przy Łazienkowskiej, od 2020 roku stołeczny zespół tylko dwukrotnie ze Stalą wygrał, raz na wyjeździe. Przy czterech wygranych Stali i remisie to coś, co może siedzieć piłkarzom Legii w głowach. Wiemy to zresztą z komentarzy po jesiennej porażce 1:3. Ze Stalą przegrywał Runjaić, Vuković, Gołębiewski, a wcześniej jeszcze Michniewicz. To jak chrzest dla trenerów warszawskiej ekipy, raz trzeba się o Stal potknąć.
Legia pozostanie faworytem spotkania – to nie podlega dyskusji – tym bardziej że po świetnym wejściu Stali w rundę wiosenną pozostało wspomnienie. Ostatnie mecze to trzy remisy i dwie porażki, po których mielczanie znów muszą oglądać się za plecy. Ale na Legię motywować ich nie będzie trzeba, a po meczach z Wartą i Widzewem mają za co pełnemu stadionowi przy Solskiego się rehabilitować.