Złoty gol Weisera - Werder Brema wygrywa w Monachium z Bayernem po raz pierwszy od 16 lat
Bez iskry, bez polotu, ale z dużą dozą frustracji: szokująco słaby FC Bayern doznał otrzeźwiającej porażki 0:1 ze skazywanym na pożarcie Werderem Brema. Stracił cenne punkty w walce o tytuł z liderami Bundesligi, Bayerem Leverkusen. Drużyna trenera Thomasa Tuchela jest teraz siedem punktów za Werkself i znajduje się pod prawdziwą presją przed środowym mecze z Unionem Berlin (20:30). Aby uniknąć kolejnej przykrej niespodzianki, monachijczycy będą musieli znacznie poprawić swoją dyspozycję.
Sprawdź komplet statystyk meczu Bayern-Werder
Złoty gol Mitchela Weisera
Mitchel Weiser dał odważnemu Werderowi zasłużone prowadzenie w 59. minucie. Bayern nie był w stanie odwrócić losów meczu pomimo desperackiej ofensywy w końcówce i pozostał bez ligowego gola u siebie po raz pierwszy od czterech lat. Werder przerwał też serię 28 meczów bez porażki u siebie. Brema pokonała swoich niegdysiejszych rywali do tytułu po raz pierwszy od września 2008 roku.
Po krótkim zgrupowaniu w Portugalii, Tuchel zgodnie z oczekiwaniami mógł skorzystać z usług Matthijsa de Ligta, który niedawno doznał lekkiej kontuzji. Joshua Kimmich, który był nieobecny w Faro z powodów osobistych, również rozpoczął mecz. Eric Dier, świeżo pozyskany z Londynu, po raz pierwszy znalazł się w składzie Bayernu. Podobnie jak Thomas Müller i Leon Goretzka, Anglik znalazł się jednak początkowo tylko na ławce rezerwowych.
Przez długi czas nie było widać tak chwalonego polotu złapanego ponoć w Portugalii. Bayern miał wyraźne trudności z wprowadzeniem do gry swojego "niezwykle wysokiego poziomu wyszkolenia" (Tuchel).
Brema, która grała bez Leonardo Bittencourta i Marvina Duckscha (obaj zawieszeni), była bardziej zdeterminowana od samego początku. Jens Stage (9. min) nie zdołał pokonać Manuela Neuera z rzutu wolnego, a niedługo później Dayot Upamecano musiał wybijać strzał Nicka Woltemade'a w jeszcze bardziej awaryjnej sytuacji.
Werder z zaskakująco silnym ciągiem na bramkę
Neuer również świetnie wybronił odbity strzał Weisera. Mało tego, monachijczycy mieli szczęście, że gol Justina Njinmaha z 25. minuty został anulowany po dowodach wideo z powodu wcześniejszego faulu. A Bayern? Ciągle się zacinali. Ich akcje były zbyt wolne i zbyt przejrzyste. Poza szansą Upamecano, którą wybronił Michael Zetterer (28. min), dobrze zorganizowana obrona Bremy nie miała problemów z odpieraniem słabo przeprowadzanych ataków Monachium.
Obrona Bayernu pozostała ospała po przerwie. Główny snajper Harry Kane był w dużej mierze nieobecny, poza jednym strzałem (50. min). Nie było prawie nic od Jamala Musiali, Leroya Sane i spółki. Kara nastąpiła szybko, gdy Weiser strzelił potężnym uderzeniem pod poprzeczkę. Tuchel zareagował i wprowadził Müllera, Mathysa Tela i Goretzkę. Przestawił się również na trójkę z tyłu. Presja wzrosła, ale główka Kane'a (72. min) została wyczyszczona przez Bremeńczyków. Tel zmarnował z kolei potrójną szansę (87, 88 i 95. minuta).
Z czysto kronikarskiego obowiązku odnotowujemy również wejście Dawida Kownackiego. Polski napastnik zastąpił Romano Schmida w 84. minucie. Od wejścia zdążył jedynie zaliczyć jedno udane podanie i dwa wygrane pojedynki o piłkę, w tym jeden powietrzny. To wciąż stracony sezon młodego ofensora.