Anglia znów zamęczyła wszystkich i to nie jest jej ostatnie słowo – zagra w półfinale
Krytykowani za minimalizm i brak charakteru, Anglicy mieli znacznie więcej do udowodnienia niż Szwajcarzy, którzy byli o włos od pokonania Niemców, a wyeliminowali mistrzów Europy bez większych problemów. Na boisko wyszli też z rachunkami do wyrównania, nie wygrawszy z Anglią od 1981 roku.
Sprawdź szczegóły meczu Anglia – Szwajcaria na Flashscore!
Gole? Żeby chociaż strzał na bramkę...
Jakby chcieli uciszyć krytyków, zawodnicy Garetha Southgate’a rozpoczęli mecz na wysokiej intensywności, agresywnym pressingiem próbując obezwładnić Szwajcarów już w ich tercji defensywnej. Alpejczycy byli jednak w pełni gotowi i z imponującym spokojem radzili sobie z rywalami. Wprawdzie długo pozostawali bez choćby niecelnego uderzenia na bramkę, ale trudno mówić o dominacji Synów Albionu.
Bardzo długo ataki kończyły się jeszcze przed ostatnim kontaktem i dopiero przed przerwą o włos od groźnego strzału były Trzy Lwy, choć w tym przypadku dwa: Saka zadziwiająco łatwo zgubił krycie Aebischera i dogrywał do lwa drugiego, Kobbiego Mainoo. Gdy ten był o włos od strzału z trzech metrów, Granit Xhaka wybił mu jednak piłkę spod nóg. W pierwszych 45 minutach żadna z reprezentacji nie uderzyła w światło bramki.
Kwadrans emocji doprowadził do dogrywki
Jak blado ofensywnie skończyła się pierwsza część, tak blado wznowili grę zawodnicy obu drużyn. Dopiero po 50. minucie Breel Embolo oddał pierwszy celny strzał meczu, choć strzałem będzie tylko w statystykach – bardziej podał do Pickforda. To był jednak sygnał, że Helweci będą szukać swojej okazji. Ten sam Embolo był blisko główki chwilę później, zatrzymany przez Konsę. Napór czerwonych koszulek trwał, wzmagany przez tumult szwajcarskich kibiców.
I tylko temperatura na boisku nie dorastała do tej na trybunach, a kolejne ataki Helwetów kończyły się na granicy pola karnego. Wahadło – wychylone minimalnie na korzyść Anglii w pierwszej połowie – przesunęło się na korzyść Szwajcarów, a na kwadrans przed końcem stadion w końcu miał co świętować. Po długich fragmentach "piłki chodzonej" dokładne zagranie Ndoye z prawego skrzydła przeszło między nogami Konsy i dotarło do zamykającego Embolo tuż przed bramką. Wcisnął!
Na kwadrans przed końcem Szwajcarzy byli bliżej realizacji marzeń, ale na ziemię sprowadził ich Bukayo Saka. Anglik jak rekin sunął z piłką wzdłuż krawędzi pola karnego, przymierzył i zmieścił piłkę w gąszczu nóg. Jego strzał po ziemi dał wyrównanie po mniej niż pięciu minutach i ponownie podopieczni Southgate’a zaczęli przeważać. W doliczonym czasie bliżej uniknięcia dogrywki byli Helweci, ale Embolo "zdjął" piłkę z głowy rzucającego się Ndoye! Dogrywka...
Dogrywka miała momenty, ale znów decydowały karne
Anglicy pierwsze uderzenie na bramkę oddali na 10 minut przed końcem regulaminowych 90 minut, ale z kolejnymi nie chcieli czekać. W 5. minucie dogrywki Declan Rice huknął fantastycznie z dużego dystansu, a piłkę na drugą stronę słupka z trudem wypchnął Sommer. Po kolejnych pięciu minutach to on zatrzymał strzał Bellinghama. Widząc niemoc swoich podopiecznych, Murat Yakin wprowadził jokera – Xerdana Shaqiriego. Ten pokazał się w najmniej oczekiwanym momencie, próbując zaskoczyć Pickforda w 117. minucie bezpośrednio z rzutu rożnego. Trafił w spojenie! Moment później to już Pickford bronił potężne uderzenie świeżo wpuszczonego Amdouniego. A że nic wejść nie chciało, konieczne okazały się karne.
A że nic wejść nie chciało, konieczne okazały się karne. Zaczął Cole Palmer i oszukał Sommera, tymczasem Manuel Akanji strzelił słabo i czytelnie, dzięki czemu Pickford pewnie obronił. Bellingham uderzył jeszcze lżej, ale wcześniej zwiódł i odczytał ruch bramkarza, podnosząc przewagę Anglików. Schar i Saka solidarnie uderzyli w prawy dolny róg i obaj utrzymali status quo. Shaqiri nie ryzykował, Pickford nie zdołał zatrzymać rakiety wchodzącej po bocznej siatce. Sommer był bliski zatrzymania Toneya, ale tylko bliski. Amdouni zaryzykował strzałem w środek bramki, a Pickford dał się nabrać. Ostatnie słowo należało jednak do Trenta Alexandra-Arnolda, który pokonał Sommera na 5:4.