W odróżnieniu od pierwszego meczu 1/8 finału kibice zgromadzeni na stadionie w Dortmundzie od pierwszych minut oglądali dynamiczne widowisko. Już w 4. minucie do bramki trafił Nico Schlotterbeck, ale sędzia nie uznał gola ze względu na wcześniejszy faul gracza gospodarzy. Kilka chwil później szansę na otwarcie wyniku miał Joshua Kimmich, jednak tym razem po mocnym uderzeniu z dystansu na drodze stanął Kasper Schmeichel. W jednej z kolejnych akcji bramkarz gości popisał się refleksem po strzale Kaia Havertza.

Podopieczni Juliana Nagelsmanna utrzymywali jednak przewagę i co chwilę gościli pod polem karnym rywali. Po drugiej stronie boiska po jednym z kontrataków odpowiedział z kolei Joakim Maehle, ale nie wykazał się przy tym precyzją i piłka po jego strzale przeleciała obok bramki. Szansę z rzutu wolnego miał także Christian Eriksen, jednak trafił jedynie w mur.

Po upływie pół godziny gry nad stadionem rozpętała się nawałnica, która mocno wpływała na grę. Intensywna ulewa sprawiła, że murawa szybko zrobiła się śliska, a przy tym niebezpieczna dla piłkarzy. Wkrótce sędzia Michael Oliver ze względu na warunki zdecydował się przerwać spotkanie, a zawodnicy udali się w okolice ławek rezerwowych. Po wznowieniu gry w dogodnej sytuacji znalazł się Havertz, ale ponownie przegrał pojedynek z golkiperem Anderlechtu.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza - od nieuznanej bramki, choć tym razem dla zespołu gości. Po zamieszaniu w polu karnym futbolówkę w siatce umieścił Joachim Andersen, ale sędzia wskazał na pozycję spaloną. I to nie był koniec pecha Duńczyków i samego obrońcy Crystal Palace, gdyż już po chwili po jego zagraniu ręką arbiter przyznał Niemcom rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Havertz i pewnym strzałem zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Chwilę później napastnik mógł mieć na koncie dublet, ale po fantastycznym samotnym rajdzie posłał piłkę obok bramki.

Zawodnicy Kaspera Hjulmanda nie zwiesili jednak głów, tylko natychmiast ruszyli do odrabiania strat. To spowodowało jednak, że narażali się na groźne kontrataki. I właśnie po jednej z takich akcji drugą bramkę dla Niemców zdobył Jama Musiala, wykorzystując idealne podanie Nico Schlotterbecka.

Duńczycy do ostatnich minut szukali okazji choćby na gola honorowego, ale tego wieczoru w starciu z defensywą Die Mannschaft byli bezradni. W ostatniej minucie dobrą okazję na 3:0 zmarnował jeszcze Havertz, jednak to nie mogło popsuć humorów miejscowymi kibicom, gdyż już po chwili stało się jasne, że Niemcy zostali drugim ćwierćfinalistą mistrzostw Europy 2024.

Gracz meczu: Jamal Musiala.