Cristiano Ronaldo: "Aby osiągnąć 1000 goli, trzeba pokonać wiele kamieni"
Kwalifikacje do Mistrzostw Europy: "To bardzo szczęśliwe uczucie, wszystko poszło lepiej niż się spodziewaliśmy. Nie przegraliśmy i osobiście jestem bardzo szczęśliwy. Teraz musimy kontynuować, mamy jeszcze kilka meczów i musimy dopracować maszynę. Drużyna była bardzo dobra niezależnie od systemu".
Mecz w Bośni z udziałem CR7? "Oczywiście! Nie wiem, czego chce trener, ale jestem dostępny, aby pomóc drużynie, lubię pomagać drużynie".
Cele: "Grać dobrze, wygraliśmy każdy mecz. Nigdy się tak nie zakwalifikowaliśmy, odkąd jestem w reprezentacji. To nie było łatwe, ale stało się dlatego, że sami do tego doprowadziliśmy. Mówią, że przeciwnicy są słabi. Na innych etapach byli łatwi przeciwnicy, a my wychodziliśmy po kalkulacjach. Portugalia ma dobrą drużynę, świetnego trenera i to nie jest przypadek".
Szóste Mistrzostwa Europy CR7: "Mam nadzieję, że do tego czasu wyzdrowieję, ale przede mną jeszcze długa droga. Liczę, że nie będę miał żadnych kontuzji ani innych problemów. Mam nadzieję, że zagram i znów będę w finale, ale do tego czasu jest jeszcze wiele do zrobienia, zarówno na poziomie klubowym, jak i międzynarodowym".
Kibice wtargnęli na boisko. Czy czułeś sympatię ze strony Portugalczyków? "Zawsze jestem bardzo dobrze przyjmowany na każdym stadionie w Portugalii. Czy to w Sportingu, tutaj w FC Porto, w Algarve... Jestem obywatelem świata, opuściłem Portugalię bardzo młodo, ale mój dom jest zawsze tutaj. Portugalczycy zawsze mnie wspierają. Byłem zadowolony z powitania, jakie mi zgotowali, jak i cała drużyna narodowa. Portugalczycy bardzo mi pomogli i należą im się gratulacje, te kwalifikacje to także ich zasługa".
Emocje rodziny na trybunach: "Szczególnie moja mama. Jestem bardzo szczęśliwy. Nigdy nie myślałem, że osiągnę taką liczbę 202 występów na arenie międzynarodowej. Po prostu muszę iść dalej... To są małe kamienie milowe, które motywują mnie do dalszej gry. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy".
Rozmowa z Pinto da Costą: "Rozmowa z prezesem FC Porto była taka, że rzucił mi wyzwanie, abym strzelił 1000 goli. Myślę, że będzie to dość trudne, ale tak jak powiedziałem, trzeba zobaczyć, jak będę wygądał mentalnie, jaka będzie moja motywacja. Fizycznie, oczywiście, jeśli moje nogi i moja budowa ciała potraktują mnie tak dobrze, jak ja je traktuję... Zobaczymy. To są małe kroki, które mnie motywują, ale zanim osiągnę 1000, najpierw chcę osiągnąć 900. Przede mną jeszcze długa droga. Wierzę, że mi się uda. Myślę, że cele należy wyznaczać w perspektywie krótkoterminowej, a nie długoterminowej. Patrzę na ten cel, 900, z ufnością. Aby dotrzeć do 1000, trzeba pokonać wiele kamieni. Ale wszystko jest możliwe".
Cristianinho Júnior jako następca? "Będzie, jak będzie. Chciałbym, aby został zawodnikiem, ale nie wywieram na nim takiej presji. Myślę, że ma jakość, ale liczy się jego głowa. Tata zawsze będzie go wspierał, będzie kimkolwiek zechce".