Deszcz, wiatr, ale i trzy punkty. Reprezentacja Polski pokonała Wyspy Owcze w Torshavn
Polscy kibice zgromadzeni na stadionie w Tórsvøllur z pewnością odczuwali trudne warunki atmosferyczne, ale biało-czerwoni zadbali o szybkie rozgrzanie emocji. Po kilku pierwszych dość chaotycznych akcjach obu stron podopieczni Michała Probierza przedostali się pod pole karne rywali. Piłkę przechwycił Piotr Zieliński, podał do Sebastiana Szymańskiego, a gracz Fenerbahce technicznym strzałem pokonał Mattiasa Lamhauge.
Po zdobytej bramce Polacy wycofali się na własną połowę, zmuszając przeciwników do budowania ataku pozycyjnego. Po pierwszym kwadransie gospodarze mieli nawet nieco większe posiadanie piłki (53:47). W 16. minucie za faul przy linii bocznej żółtą kartkę otrzymał Matty Cash.
Chwilę później blisko strzelenia gola był Arkadiusz Milik, który tylko czekał, aby skorzystać z podania Szymańskiego i z bliskiej odległości umieścić piłkę w siatce. W ostatnim momencie został jednak uprzedzony przez bramkarza Wysp Owczych.
Przeciwnicy faktycznie prezentowali zapowiadane przez ich selekcjonera "bojowe nastawienie" i wciąż szukali swoich szans. W 27. mieli dwie okazje po rzutach rożnych. Przy pierwszym strzale kunsztem wykazał się Wojciech Szczęsny, a po drugiej główce piłkę z linii bramkowej wybił debiutant, Patryk Peda. W odpowiedzi groźnie strzelał Frankowski, ale został zablokowany przez obrońcę.
Czerwona kartka i skuteczność Buksy
Druga odsłona rozpoczęła się idealnie dla naszych reprezentantów. Na skraju pola karnego faulowany był Frankowski. Sędzia podbiegł do monitora VAR, a następnie podyktował rzut wolny dla biało-czerwonych i pokazał czerwoną kartkę Hordurowi Askhamowi. Uderzenie Zielińskiego minimalnie minęło bramkę rywali.
Z przewagą jednego zawodnika gościom grało się łatwiej, ale brakowało skuteczności. W końcu selekcjoner zdecydował się na kilka zmian. W jednym momencie na placu gry pojawili się Karol Świderski, Paweł Wszołek oraz Adam Buksa. Napastnikowi Antalyasporu wystarczyło kilka minut, by podwyższyć prowadzenie strzałem głową po precyzyjnym dośrodkowaniu Frankowskiego.
Od tego momentu tempo gry wyraźnie spadło. Biało-czerwoni w pełni kontrolowali przebieg spotkania, wymieniając wiele podań na połowie Farerów, którzy skupili się na obronie dostępu do własnej bramki. Tuż przed końcem meczu dobrą okazję na zdobycie gola miał Filip Marchwiński, ale trafił jedynie w boczną siatkę.
Ostatecznie reprezentacja Polski pokonała Wyspy Owcze 2:0, uzyskując dokładnie taki sam rezultat, jak w spotkaniu u siebie. Następny mecz kwalifikacyjny do mistrzostw Europy z Mołdawią już 15 października w Warszawie.