Erik Janža strzela w "polskim meczu", Słowenia rozbija Finlandię
W historii pojedynków między Słowenią i Finlandią jeszcze nigdy Słowianie nie wygrali, ale w sobotę na narodowym stadionie Stožice to oni byli faworytami. Kwalifikacje do Euro 2024 idą im nadspodziewanie dobrze i już przed pierwszym gwizdkiem przeciwko Finom byli na miejscu dającym awans.
Dobrą formę potwierdzili zresztą bardzo sprawnie, wychodząc na dwubramkowe prowadzenie w mniej niż pół godziny. Benjamin Šeško najpierw nie pomylił się z 11. metra, by drugiego gola dołożyć w 28. minucie spotkania, wieńcząc udaną kontrę swojej drużyny. Najpoważniejszym ciosem dla Słoweńców okazała się nie akcja ofensywna Finlandii, lecz kontuzja, jakiej nabawił się Šeško po godzinie gry.
Ponieważ Finom nie udało się zdobyć ani jednej bramki, w zdecydowanie lepszych nastrojach mecz kończyli Słoweńcy, w tym ci znani z polskich boisk. Miha Blazić z Lecha zaliczył bardzo solidną notę, a jedną z najlepszych postaci u gospodarzy był Erik Janža (Górnik). Dowiódł tego podnosząc wynik na 3:0 w doliczonym czasie gry.
Na przeciwległym biegunie są Finowie – drużynie nie udało się w bezpośrednim pojedynku wyrwać miejsca premiowanego awansem. Znani z występów w Cracovii Benjamin Källman i Arttu Hoskonen też nie będą mieli najlepszych wspomnień. O ile ten drugi nie ciążył swoim kolegom, o tyle dorobek atakującego Källmana ograniczył się do żółtej kartki i zmiany już w przerwie meczu.
Słowenia sensacyjnie zajmuje teraz pierwsze miejsce w grupie i jest już niemal pewna pierwszego od dwóch dekad awansu na Euro, przed wieczornym meczem Danii z Kazachstanem.