Francuzi wygrywają z Austrią po golu samobójczym, kontuzja Mbappe głównym tematem
W meczu szczególnie interesującym z polskiego punktu widzenia Austriacy i Francuzi spotykali się w poniedziałkowy wieczór w Dusseldorfie. Choć Les Bleus uchodzą za czołowych kandydatów do końcowego triumfu w turnieju Euro 2024, to ekipa z Alp jest z kolei wskazywana jako jeden z potencjalnych czarnych koni.
Sprawdź szczegóły meczu Austria - Francja
Dopiero gol samobójczy dał Francji przełamanie
Pierwszy sprawdzian obu ekip zapowiadał się tym ciekawiej, że w ostatnich meczach Austriacy zaliczali piorunujące pierwsze kwadranse. Tymczasem na Düsseldorf Arenie tylko na trybunach mieli coś do powiedzenia. Start meczu należał jednoznacznie do Francuzów, którzy całkowicie zneutralizowali rywali, szybkimi odbiorami i przejściami śląc kolejne fale ataków. Les Bleus wyglądali na szybszych co najmniej o tempo, a gol wydawał się tylko kwestią czasu. Kylian Mbappe już w 8. minucie kąśliwym strzałem z ostrego kąta zmusił Patricka Pentza do sparowania piłki na boczną siatkę.
Po ponad 20 minutach całkowicie jednostronnego widowiska podopieczni Ralfa Rangnicka zaczęli łapać drugi oddech i stopniowo przenosili ciężar gry na drugą część boiska. Francuzi jakby zużyli za dużo paliwa na pierwsze fazy meczu i stali się podatni na odbiory, z których rywale potrafią zrobić szybką kontrę. W 35. minucie w dość przypadkowej sytuacji sam na sam Christoph Baumgartner nie zdołał pokonać Maignana. Piłkarze Burschen nie zdołali otworzyć wyniku, Francuzi nie strzelili gola, a jednak ten wpadł. To Maximilian Wober w 38. minucie niefortunnym kontaktem posłał piłkę do własnej bramki!
Jeszcze przed przerwą Les Bleus próbowali prowadzenie powiększyć, ale wraz z wybiciem 45. minuty Pentz wyłuskał Kylianowi Mbappe piłkę spod nóg w polu karnym. Do szatni Austriacy zeszli z deficytem, który był do odrobienia.
Pudło i złamany nos Mbappe atrakcjami po przerwie
Zmiana stron nie wpłynęła na zmniejszenie intensywności gry, a Austriacy konsekwentnie szukali swojego momentu, by zadać cios dający wyrównanie. Bliżej kolejnego celnego uderzenia byli jednak faworyci, którym Kylian Mbappe w niewyobrażalny sposób nie dał drugiego gola. Doskonale przyjął i wypuścił sobie piłkę posłaną z głębi boiska, wyprzedził Wobera z prędkością TGV, by następnie przed otwartą bramką posłać piłkę poza boisko.
Rangnick nie czekał dłużej, przed godziną zmienił już trzech piłkarzy. Tyle że to ekipa Didiera Deschampsa zafundowała rywalom strzelecki festiwal w kolejnych minutach. Uderzali Kounde i Thuram, a tempo przejścia spod swojej bramki do tercji defensywnej rywali imponowało niezmiennie, mimo upływu minut. U rywali drastycznie spadła za to precyzja i zanosiło się, że wszystko, co najlepsze, mecz już widzom zaoferował.
Sporo nerwów na finiszu
Wprawdzie Camavinga uderzał celnie w 82. minucie, ale niegroźnie. Wimmer zdołał urwać się sam na sam, ale Les Bleus dogonili go błyskawicznie. W końcówce najwięcej emocji dostarczyła żółta kartka i potencjalnie złamany nos zakrwawionego Mbappe. Austriacy domagali się karnego po kontakcie ręki z piłką, z kolei Giroud skiksował w 97. minucie przed samą bramką. Do ostatnich sekund zawodnicy Austrii walczyli o wyrównanie, lecz bez efektu.
We Francji zwycięstwo nad Austriakami było absolutnym planem minimum, dlatego bardziej od wyniku w końcówce, rozgorzała dyskusja, czy Kylian Mbappe będzie mógł grać w kolejnych meczach. Według pierwszych, wciąż nieoficjalnych doniesień, zawodnik może mieć złamany nos.