Gol Haalanda nie wystarczył. Szkocja pokonała Norwegię 2:1 po szalonej końcówce
Pomimo dominacji w posiadaniu piłki, Norwegom trudno było stworzyć wiele przyzwoitych okazji, ale w końcu Haaland, który w zeszłym tygodniu wygrał Ligę Mistrzów z Manchesterem City, przyszedł na ratunek, gdy został przewrócony w polu karnym przez Ryana Porteousa.
Olbrzymi Norweg wstał, otrzepał się z kurzu i w 61. minucie posłał piłkę w prawy róg bramki, wykorzystując jedenastkę oraz wywołując wielkie świętowanie na Ullevaal Stadium.
Wyglądało na to, że ten gol ustawił jego drużynę na drodze do zwycięstwa, a sam napastnik został ściągnięty z boiska przez trenera Stale Solbakkena w 84. minucie. Okazało się, że był to kosztowny błąd.
Błąd w obronie Leo Ostigarda pozwolił Lyndonowi Dykesowi wbić bramkę wyrównującą na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później napastnik podał do rezerwowego McLeana, który strzelił drugiego gola. Tym samym Szkocja zapewniła sobie nieprawdopodobne zwycięstwo, które uciszyło miejscową publiczność.
W związku z tym, że później wieczorem Cypr zmierzy się z Gruzją, zwycięstwo dało Szkotom dziewięć punktów przewagi nad drugą Hiszpanią, która rozegrała o jeden mecz mniej. Norwegia zajmuje czwarte miejsce z jednym punktem w pięciozespołowej grupie.