Kroos nie obejrzy półfinałów, jego zdaniem najlepszy mecz już się odbył
34-letni Kroos już przed mistrzostwami zapowiedział, że po turnieju w ojczyźnie nie wróci już do zawodowej gry w piłkę nożną, ale miał nadzieję na lepszy wynik swojej reprezentacji. Tymczasem w ćwierćfinale, po wyrównanym meczu, gospodarze przegrali z Hiszpanią po dogrywce 1:2.
We wtorkowy wieczór "La Roja" powalczy o awans do finału z Francją, a w środę zmierzą się Holandia i Anglia.
"Definitywnie nie obejrzę półfinałów. Nie wierzę w to, że te mecze będą lepszej jakości. Po odpadnięciu czułem ogromną pustkę" - przyznał Kroos w swoim podcaście "Simply Mal Luppen".
Uczucia po przegranym ćwierćfinale porównał do tych, jakich doświadczył po finale Ligi Mistrzów w 2012 roku, kiedy jego Bayern przegrał z Chelsea Londyn po rzutach karnych.
"Tak jak wtedy w Bayernie Monachium, sen o tytule w domu rozpadł się na kawałki po porażce. Podróż autobusem ze Stuttgartu do naszej bazy w Herzogenaurach straszliwie się ciągnęła. Rozczarowanie było niewiarygodne, ale też nie da się siedzieć przez trzy godziny w ciszy, więc były jakieś miłe rozmowy" - relacjonował Niemiec, który ostatnie lata spędził w Realu Madryt.
Jak zdradził, po dotarciu do bazy jeszcze długo trwały dyskusje.
"Rozmawialiśmy w grupach do szóstej rano o tym, co dalej, co możemy zrobić lepiej, jak się wszyscy czujemy. Wtedy potwierdziło się, że to nie jest wyłącznie grupa dobrych piłkarzy, ale też dobrych chłopaków" - powiedział Kroos.
Mimo tego optymistycznego akcentu doświadczony zawodnik czuł się jednak później fatalnie.
"To zaskakujące, jak bardzo głowa kontroluje ciało. Gdybyśmy awansowali, gdybyśmy mieli zagrać z Francją w półfinale, na pewno byłbym w szczytowej formie. Ale po porażce nie mogłem nawet chodzić, wszystko mnie bolało od góry do dołu. Moja głowa była w tak złym stanie, że nic nie funkcjonowało" - przyznał.
Największym sukcesem Kroosa jest wywalczenie złotego medalu mistrzostw świata w 2014 roku. Zdobył także liczne trofea z Bayernem, w którym rozpoczynał seniorską karierę w 2007 roku, oraz z Realem, do którego trafił siedem lat później.