Mecz Rumunia-Kosowo przerwany przez race i polityczne hasła
Dokładnie w 17. minucie Willy Delajod, francuski sędzia, przerwał mecz na Arena Nationala w Bukareszcie, gdy rumuńscy kibice z sektora ultras odpalili race, rzucili je na boisko i zaczęli eksponować polityczne przesłania.
"Kosowo to Serbia" - to przekaz jednego z transparentów rumuńskich ultrasów, zresztą również treść ich okrzyków. Kibice nie tylko stanęli po stronie Serbów, ale też mieli własne roszczenia: kolejny transparent sugerował, że Besarabia jest częścią Rumunii. Region historyczny dziś leży na terytorium Mołdawii i Ukrainy.
Ianis Hagi i Nicolae Stanciu próbowali jeszcze uspokoić sytuację, ale drużyny na polecenie sędziego wróciły do szatni. Dopiero w okolicach 21:50 zawodnicy powrócili do gry.
Przypomnijmy, że 22 z 27 państw członkowskich Unii Europejskiej uznaje Republikę Kosowa za niepodległe państwo. Wśród tych, które jej nie uznają, jest Rumunia, a także Hiszpania, Słowacja, Cypr i Grecja.