Mnóstwo emocji i najszybszy gol w historii Euro. Włosi nie bez problemów pokonują Albanię
Gospodarze meczu rozgrywanego w Dortmundzie jak zwykle zrobili ogromnie wrażenie jeszcze przed samym spotkaniem, kiedy chóralnie i pełni wzruszenia odśpiewali hymn Italii. Kiedy jednak sędzia Felix Zwayer zagwizdał po raz pierwszy, okazało się, że zabrakło im koncentracji.
Wystarczyły bowiem 23 sekundy starcia, by podopieczni Luciano Spallettiego przegrywali 0:1. Ogromny błąd defensywy wykorzystał bowiem Nedim Bajrami, wbijając piłkę do siatki z bliskiej odległości i zapewniając swojej drużynie prowadzenie, a jednocześnie zdobywając najszybszą bramkę w historii mistrzostw Europy!
Ogromną konsternację Włosi szybko zamienili w podwójną motywację, a jej efekty przyszły bardzo szybko. Najpierw w 11. minucie dośrodkowanie Lorenzo Pellegriniego wykorzystał Alessandro Bastoni, strzałem głową doprowadzając do wyrównania. Remis utrzymał się tylko przez chwilę, gdyż następnie Thomasa Strakoshę mocnym uderzeniem pokonał Nicolo Barella. To było niemal błyskawiczne odwrócenie wyniku!
W dalszej fazie meczu temperatura spotkania nieco spadła. Gospodarze nie zwiększali już tempa gry, jednak wciąż byli stroną dominującą. W końcu ponownie ruszyli odważniej w stronę bramki rywali, a doskonałe szanse na trafienie mieli Davide Frattesi czy Gianluca Scamacca. W obu przypadkach efektownymi obronami wykazał się golkiper Brentford, chroniąc zespół przed większą stratą.
Druga odsłona rywalizacji to znaczna przewaga ekipy Azzurri. Po godzinie gry świetną okazję miał Federico Chiesa, ale jego mocny strzał przeleciał obok lewego słupka. Im bliżej końca starcia, tym trudniej było im jednak przybić się przez nisko ustawioną defensywę Albanii. W końcu Spalletti zdecydował się na kilka zmian, posyłając na boisko m.in. Bryana Cristante czy Andreę Cambiaso.
Nowi gracze wnieśli nieco ożywienia, ale trener Sylvinho również dokonał roszad, a w końcówce na murawie zameldował się m.in. Ernest Muci, były zawodnik Legii Warszawa. W ostatnich minutach goście nieco postraszyli Włochów, a w doliczonym czasie gry idealną sytuację na wyrównanie miał Rey Manaj. Pomocnik Sivassporu musiał jednak uznać wyższość Donnarummy, który popisał się wspaniałą interwencją.
Rezultat nie uległ już zmianie, więc fani z Półwyspu Apenińskiego mogli odetchnąć z ulgą. Albania pokazała jednak, że nie zamierza być w grupie łatwym dostarczycielem punktów i do końca będzie walczyć o jak najlepszy rezultat.