Nagelsmann rozumie złość Duńczyków. Trener zdaje sobie sprawę z wysokich oczekiwań kibiców
Gospodarze błyszczeli na początku starcia z Duńczykami, a Nagelsmann określił ich pierwsze 20 minut jako najlepsze w całym turnieju. Potem główną rolę odgrywały żywioły, grę przerwał deszcz, a po przerwie obraz nieco się zmienił. Przeciwnik wciągnął Niemców w trudniejszy mecz.
W drugiej połowie jednak rzut karny Havertza i bramka Musiali przesądziły o triumfie gospodarzy. Mówiąc o presji związanej z awansem, niemiecki szkoleniowiec powiedział: "Nie sądzę, by była większa niż zwykle. Fani ich oczekiwania są dla nas wystarczającą presją. Potrafimy sobie z nią radzić, więc to nie problem".
Komentując spotkanie, kapitan drużyny Ilkay Gündogan powiedział: "Zapamiętamy ten mecz. Było blisko i mieliśmy też trochę szczęścia. Dania broniła bardzo dobrze, ale zasłużyliśmy na zwycięstwo".
Jego kolega Antonio Rüdiger dodał: "Wiedzieliśmy, że w rundzie pucharowej gra się jeden mecz i nie chcieliśmy zawieść kibiców. Walczyliśmy o siebie nawzajem i wygraliśmy kwalifikacje jako drużyna".
Wpływ na rozwój pojedynku miała również sytuacja, która miała miejsce przy pierwszym strzale Niemców. Duńczycy jako pierwsi umieścili piłkę w siatce, ale celna próba Andersena została poprzedzona niewielkim spalonym podającego Delaneya. Właściwie zdecydował tylko czubek jego buta.
Zaraz potem strzelec anulowanej bramki zagrał ręką we własnej szesnastce, VAR przyjrzał się wszystkiemu i został podyktowany rzut karny. Trener Hjulmand mówił o centymetrowym spalonym Delaneya, Nagelsmann stwierdził, że było naprawdę ciasno i skomentował również rzut karny.
"Rozumiem, że Duńczycy są źli z powodu decyzji o rzucie karnym, jest ona dość surowa, ale takie są przepisy. Andersen był w biegu, nie zrobił tego celowo. Też byłbym zły, gdyby było odwrotnie, ale musiałbym to zaakceptować" - powiedział niemiecki pilot.