Robert Lewandowski: "Byłem spokojny o to, że nic złego nam się z Walijczykami nie przytrafi"
To nie był najbardziej spektakularny mecz Roberta Lewandowskiego i nie mógł być. Zaczął go przecież cofnięty i miał sporo roboty poza szukaniem swoich okazji na strzelenie gola. Współpraca z Karolem Świderskim była w najlepszym razie średnia, a i Walijczycy wykonali niemałą pracę, by zneutralizować chaotyczną polską ofensywę.
Sprawdź komplet statystyk z meczu Walia-Polska
W związku z tym pierwsze jego groźne uderzenie oglądaliśmy nie w 90 czy 120 minutach gry, ale na starcie rzutów karnych. Decyzja o kolejności ich wykonywania została podjęta kolegialnie, a kapitan reprezentacji z pełnym spokojem i przekonaniem wziął na siebie ciężar podejścia do pierwszej jedenastki. Po meczu przyznał, że o efekt końcowy był spokojny, nawet jeśli ten powinien był przyjść szybciej.
"Byłem spokojny o to, że nic złego nam się z Walijczykami nie przytrafi. Ale w szatni mówiłem chłopakom, że powinniśmy awans wywalczyć dużo wcześniej. Chwała nam, że się mimo wszystko udało" – mówił w szybkiej pomeczowej rozmowie z Łączy nas piłka.
Choć w statystyce celnych strzałów – za którą był współodpowiedzialny – Polacy kończyli mecz z okrągłym zerem, to 35-letni napastnik ocenia mecz jako lepszy w wykonaniu Biało-Czerwonych niż gospodarzy. "Byliśmy lepszą drużyną. Walijczycy mieli może z dwie dobre okazje, które wzięły się ze szczęścia czy przebitek. Słabo zaczęliśmy eliminacje, ale dobrze skończyliśmy. Coś takiego robi różnicę, a takie spotkania budują drużynę" – recenzował po meczu Lewandowski.