Sensacja była blisko. Anglia odrobiła jednak straty i melduje się w ćwierćfinale
Już od pierwszych minut spotkania rozgrywanego w Gelsenkirchen obie drużyny prezentowały aktywną postawę i swoje ofensywne oblicza. Co zaskakujące, w pierwszym kwadransie zdecydowanie lepsze okazje stworzyli sobie podopieczni Francesco Calzony, jednak David Hancko posłał piłkę obok słupka, a Lukas Haraslin został powstrzymany przez obrońcę. Rywale często musieli jednak uciekać się do nieprzepisowych zagrań, czego efektem były trzy błyskawicznie przyznane żółte kartki dla Guehiego, Mainoo i Bellignhama.
W końcu zawodnicy Garetha Southgate'a ruszyli do ofensywy i coraz częściej przebywali w okolicach pola karnego przeciwników. To jednak narażało ich na groźne kontry i właśnie po jednej z takich akcji wynik spotkania otworzył Ivan Schranz. Napastnik Sparty przyjął idealne podanie od Davida Strelca i mimo asysty obrońcy sprytnym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy pokonał Jordana Pickforda.
Po zdobytej bramce Anglicy wciąż utrzymywali inicjatywę i przyspieszyli nieco grę, ale dalej nie byli w stanie przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę Słowacji. Wszelkie ataki drużyny Trzech Lwów były chaotyczne, gracze często decydowali się na desperackie strzały z nieprzygotowanych pozycji. W dodatku narastająca frustracja zawodników objawiała się w dużej agresji, dlatego sędzia Halil Umut Meler często musiał sięgać po gwizdek.
Na drugą połowę Synowie Albionu wyszli bardziej skoncentrowani i wydawało się, że błyskawicznie doprowadzą do wyrównania. Już w 50. minucie do siatki trafił bowiem Phil Foden, jednak radość kibiców gospodarzy przerwał arbiter, który anulował gola ze względu na pozycję spaloną.
W kolejnej fazie rywalizacji dominacji Anglii była przytłaczająca, ale wciąż niewiele z tego wynikało. W końcu selekcjoner zdecydował się zmianę, posyłając na boisko Cole'a Palmera, który zastąpił narzekającego na uraz Kierana Trippiera. W 78. świetną szansę zmarnował Kane, którego strzał głową przeleciał obok bramki strzeżonej przez Martina Dubravkę. Chwilę później strzał z dystansu Declana Rice'a trafił jedynie w słupek.
Anglicy dalej bili głową w mur, a do regulaminowego czasu gry arbiter doliczył pięć minut. Kiedy wydawało się, że za chwilę sensacja stanie się faktem, kilkadziesiąt sekund przed końcem fantastycznymi nożycami bramkarza pokonał Bellingham.
Gracz Realu Madryt tym samym doprowadził do dogrywki, która rozpoczęła się tak jak zakończyła druga połowa - od gola Anglików. Już w pierwszej minucie dodatkowego czasu sprytne zagranie Ivana Toneya wykorzystał Kane, który z bliskiej odległości głową umieścił futbolówkę w siatce.
Od tego momentu to ekipa Sokołów była zmuszona do odrabiania strat. Słowacy szukali swoich okazji do ostatnich sekund, ale musieli stawić czoła nie tylko defensywie rywali, ale i potwornemu zmęczeniu. Anglicy z kolei kontrolowali przebieg gry i utrzymali korzystny wynik do samego końca, dzięki czemu to oni zmierzą się ze Szwajcarią w ćwierćfinale mistrzostw Europy 2024.