Świetny Szczęsny, "diament" Urbański i jest życie bez "Lewego". Wnioski po meczu Polaków
Polacy cierpieli w meczu z Holendrami, ale nie była to "obrona Częstochowy". Biało-czerwoni potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką rywali, ale brakowało im skuteczności. Mimo to pozostawili po sobie dobre wrażenie na starcie Euro, które jednak nie przyniosło punktów. Polacy pokazali, że potrafią grać ofensywniej i oddali nawet więcej celnych strzałów od faworytów.
Polska istnieje również bez Lewandowskiego
Kontuzja Roberta Lewandowskiego spowodowała, że selekcjoner Michał Probierz miał niemały ból głowy, jak poukładać ofensywę pod nieobecność kapitana. Wcześniej z powodu problemów zdrowotnych z kadry wypadł Arkadiusz Milik, a Karol Świderski doznał urazu w towarzyskim starciu z Turcją i nie był gotowy na grę od początku. Wybór padł na Adama Buksę, za którego placami grali ofensywni Sebastian Szymański i Kacper Urbański.
Wiadomo było, że siła ofensywna Holendrów jest na tyle duża, że Polacy nie będą prowadzili gry w tym meczu, ale skutecznie wykorzystali swoją sytuację, która nadarzyła się po rzucie rożnym, kiedy Piotr Zieliński dośrodkował na głowę Adama Buksy. Biało-czerwoni pokazali swój potencjał ofensywny w drugiej połowie, kiedy na kilka minut przejęli inicjatywę i stworzyli zagrożenie, ale nie potwierdzili tego golem. Wtedy podopieczni Michała Probierza grali na dwóch napastników, bo na placu gry pojawił się Karol Świderski. Na pewno było to dużo lepsze spotkanie w ofensywie niż pamiętny mecz otwarcia mundialu przeciwko Meksykowi.
Znakomity Szczęsny ratował Polaków, ale to nie wystarczyło
Przed meczem największe obawy wśród kibiców i ekspertów pojawiały się co do formy defensywy reprezentacji Polski. Z gry wypadł Paweł Dawidowicz, a w pierwszym składzie zastąpił go Bartosz Salamon, który nie był w najwyższej formie w rundzie wiosennej polskiej Ekstraklasy.
Polska defensywa miała sporo pracy, bo Gakpo, Simons czy Depay co rusz starali się rozbić obronę biało-czerwonych. Ci jednak stawali na wysokości zadania. Kilka razy znakomicie interweniował Wojciech Szczęsny, który nie pierwszy raz swoją dobrą dyspozycją ratował Polaków. Największe obawy były co do występu Salamona, ale przez większość meczu wyglądał bardzo pewnie, często odbierał piłkę i wygrywał pojedynki główkowe. Obrońca Lecha Poznań pechowo interweniował jednak przy strzale Gakpo, bo uderzenie w jego nogi zmyliło bramkarza Juventusu, a następnie w końcowym momencie nie przypilnował Weghorsta, który dał prowadzenie Holendrom.
Holendrzy często gościli pod bramką biało-czerwonych i tworzyli bramkowe okazje, ale byli bardzo nieskuteczni albo świetnie interweniowała obrona. Mimo to strzelili dwa gole.
Kacper Urbański – "polski diament"
Młody pomocnik Bolonii z przytupem wszedł do reprezentacji Polski. Urbański zadebiutował w kadrze przeciwko Ukrainie w meczu towarzyskim, kiedy wszedł na plac gry za kontuzjowanego Milika. Następnie wszedł z ławki z Turcją. Debiut w pierwszym składzie zanotował, więc właśnie w pierwszym meczu Euro 2024.
Po Kacprze nie było widać tremy, pokazywał się do gry, starał się utrzymywać przy piłce i potwierdził, że może być przyszłością reprezentacji Polski, w której zdecydowanie brakowało takiego zawodnika w ostatnich latach. Nie brakowało mu "luzu", co pokazał, zakładając "siatkę" Holendrowi w jednej z ofensywnych akcji. Urbański na boisku spędził 55 minut i schodził z boiska przy stanie 1:1.
Stałe fragmenty gry skuteczną bronią podopiecznych Michała Probierza
Pod wodzą Michała Probierza widać, że Polska stanowi zagrożenie dla rywali po stałych fragmentach gry. W sparingach przed Euro biało-czerwoni strzelili dwa gole po rzutach rożnych. Wtedy do siatki trafiali Sebastian Walukiewicz i Taras Romańczuk. W pojedynku z Turcją nie trafili do siatki, ale stwarzali bardzo dobre okazje właśnie po dośrodkowaniach.
Potwierdziło się to również w meczu otwarcia Euro dla Polaków. Już pierwszy rzut rożny został zamieniony na gola. Piotr Zieliński dokładnie dośrodkował w pole karne, a tam najlepiej poradził sobie Adam Buksa, który wygrał pojedynek i dał prowadzenie Polakom. Widać w tym wszystkim plan i rękę Michała Probierza, który ze stałych fragmentów gry stworzył najgroźniejszą broń biało-czerwonych.