Derby Trójmiasta istotnym terminem dla losów Arki Gdynia?
Wliczając Puchar Polski i Fortuna 1 Ligę, Arka Gdynia wygrała siedem meczów z rzędu. Od końca września Śledzie straciły tylko dwa gole, strzelając rywalom 15. Wszystko to w okresie, gdy piłkarzom obniżono wynagrodzenia.
Tak grającą drużynę aż chce się oglądać, a mimo to trybuny przy Olimpijskiej są nieprzerwanie puste. W trzech pierwszych meczach u siebie liczba widzów przekraczała jeszcze tysiąc, później stopniała do trzycyfrowej. Średnia obecnie, po siedmiu kolejkach w roli gospodarza, to 961 osób – uwłaczająca dla klubu o takim potencjale i jedna z najniższych na drugim szczeblu. To efekt bojkotu trwającego od początku sezonu, wymierzonego w Michała Kołakowskiego.
Tymczasem już 24 listopada najsmakowitszy mecz sezonu: Arka-Lechia . Nie tylko trójmiejscy rywale nie spotykali się od ponad trzech lat, ale też gdynianie mają rachunki do wyrównania – nie wygrali od 2008 roku (w lidze od 2007). Do tego oba zespoły zajmują obecnie miejsce na ligowym podium i mogą walczyć o awans. Czy jest szansa, że fani wrócą i zapełnią trybuny Stadionu GOSiR?
Według informacji Jacka Główczyńskiego portalu Trojmiasto.pl, kibice podtrzymują warunek: jeśli nie będzie porozumienia o odejściu z klubu obecnego głównego udziałowca i prezesa, Michała Kołakowskiego, na trybuny nie wrócą. Sam Kołakowski już w drugiej połowie października przekonywał, że jest porozumienie o przejęciu pakietu kontrolnego akcji przez Marcina Gruchałę, obecnie mniejszościowego udziałowca.
Od tego momentu jednak nie było znaczących postępów. Jak napisał wczoraj Główczyński, rozmowy na temat szczegółów zmian właścicielskich trwają. Do meczu z Lechią pozostały mniej niż dwa tygodnie, ale są sygnały, że nie będzie czekania do ostatniej chwili. Jak poinformował na Twitterze/X Filip Burkhardt, kibic i były piłkarz Arki Gdynia, "Jeśli nic się nie wysypie to w środę Arka Gdynia będzie mieć nowego właściciela".