GieKSa trzyma Miedź z dala od czołówki, udany jubileusz przy Bukowej
W grudniu nie udało się przeprowadzić meczu 18. kolejki Fortuna 1 Ligi między katowicką GieKSą a Miedzią Legnica, ale nie ma tego złego. Spotkanie zostało przełożone na datę szczególną w historii klubu z Górnego Śląska. 27 lutego 2024 mija bowiem równo 60 lat od założenia GKS-u i – mimo rozgrywania meczu we wtorek – na trybunach pojawiło się ponad 5 tys. kibiców. Tylko w klasyku z Zagłębiem Sosnowiec było w tym sezonie więcej.
Sprawdź komplet statystyk meczu GKS Katowice-Miedź Legnica
W pierwotnej dacie boisko nie nadawało się do gry, dziś również było bardzo dalekie od ideału. Mimo to zawodnicy GKS-u nadrabiali determinacją, chcąc możliwie szybko napocząć rywali. Cała pierwsza połowa należała niewątpliwie do gospodarzy, którzy z dystansu i stałych fragmentów atakowali bramkę Jakuba Mądrzyka.
Nagroda za wytrwałość przyszła tuż po półgodzinie, chwilę po uderzeniu w słupek. Tym razem piłka poleciała z rożnego na dalszy słupek, wprost na głowę Komora. Ten domagał się karnego za zagranie ręką trafionego obrońcy, ale obok stał Sebastian Bergier i ani myślał czekać – huknął z paru metrów do siatki.
Raptem dwie minuty później fantastyczna indywidualna akcja Marca powinna była dać 2:0, ale Mądrzyk pod presją bronił równie dobrze. Co nie wpadało po widowiskowych strzałach, to udało się raz jeszcze wbić nieco przypadkowo, gdy Arkadiusz Jędrych na zimno ośmieszył dwóch obrońców, podciął lekko piłkę, a kucający Mądrzyk nie mógł przenieść ciężaru ciała i sięgnąć swobodnie lecącej futbolówki. To były zabójcze minuty, w których Miedź nie umiała wyjść ze swojej połowy.
Po przerwie co prawda legniczanom udało się sprowadzić zagrożenie na gospodarzy, ale gola kontaktowego nie było. Przez cały mecz to GieKSa dominowała, a prawie 30 (!) strzałów potwierdza, jak bardzo gospodarzom zależało na uczczeniu 60-lecia. I udało się. Po wtorkowej porażce Miedź – zamiast wskoczyć do strefy barażowej – spotyka się z Katowicami w środku tabeli.