GKS Tychy w drodze po pełny stadion, czy przedłużą fatalną serię Legii?
To ma być szlagier 1/16 finału Pucharu Polski – w czwartek o 21:00 w Tychach GKS zmierzy się z Legią. Na papierze stołeczna ekipa jest absolutnym faworytem i każdy inny wynik niż jej wygrana byłby sensacją.
A jednak w Tychach nic przeciwko sensacji by nie mieli. Owszem, oba zeszłoroczne sparingi z Wojskowymi przegrali mocno, ale to tylko sparingi. A w oficjalnych rozgrywkach GKS Tychy i Legia nie spotykały się od prawie 30 lat. Co prawda forma drużyny Dariusza Banasika – mającego za sobą lata pracy w Legii, zresztą – nie należy do stabilnych, ale Kosta Runjaić ma znacznie większy ból głowy: cztery ligowe porażki z rzędu to najgorsza seria pod jego rządami w Legii.
GKS podjął wzmożone wysiłki, by wypromować mecz na jedno z kluczowych wydarzeń sezonu i wypracował bardzo solidne efekty. Tuż przed 18 w środę pojawiła się informacja, że licznik rozdysponowanych biletów, karnetów i zaproszeń przekroczył 12 200. To więcej niż wynosi rekord frekwencji w Tychach (11 489), ustanowiony w derbach z GKS-em Katowice w 2016 roku.
Pula dostępnych biletów wzrośnie jeszcze po północy, gdy zwolnią się miejsca nieobecnych posiadaczy karnetów, ale biorąc pod uwagę otwarcie kas aż siedem godzin przed meczem w czwartek, trudno sobie wyobrazić inny wynik niż komplet widowni.
Oczywiście nawet osłabiona Legia wciąż ma szeroką kadrę i zawodników jakościowo poza zasięgiem tyszan, ale nie takie sensacje w Pucharze Polski się zdarzały. Zresztą, zawodnicy gospodarzy udali się na specjalne zgrupowanie przed tym pojedynkiem.
Na wszelki wypadek GKS w oficjalnej komunikacji nacisk kładzie jednak nie na wynik, a na wyjątkową atmosferę, jaka ma towarzyszyć meczowi. Akcja pod hashtagiem #EnjoyLegiaGame daje wystarczająco jasny przekaz: ludzie mają się dobrze bawić, a zdeterminowana i walcząca drużyna nie przynieść wstydu w spotkaniu z gigantem.