Wielkie emocje w finale Pucharu Polski. Wisła pokonuje Pogoń po dogrywce i zdobywa trofeum
Spotkanie rozgrywane na PGE Narodowym rozpoczęło się od odważnej gry obu drużyn. W ekipie Portowców ogromne zagrożenie od pierwszych minut stwarzał Kamil Grosicki, który swoimi rajdami z łatwością przedostawał się pod pole karne rywali. Tam brakowało już jednak precyzji przy wykończeniu akcji. W 7. minucie po szybko wyprowadzonym kontrataku doskonałą sytuację miał z kolei Angel Rodado. Hiszpan zdecydował się na zaskakujący strzał piętą, ale piłka o centymetry minęła lewy słupek.
W odpowiedzi po drugiej stronie boiska mocne uderzenie sprzed szesnastki oddał "Grosik", jednak i on zrobił to niecelnie. Kolejna próba skrzydłowego kilka chwil później została zablokowana przez obrońcę.
Po upływie pierwszego kwadransa przewagę zaczęli zyskiwać podopieczni trenera Alberta Rude, a aktywnością wykazywali się szczególnie Szymon Sobczak oraz Rodado. Efektem tych ataków było kilka rzutów rożnych, ale zawodnicy wciąż nie mogli znaleźć sposobu na czujnego Valentina Cojocaru. Po dość przypadkowym zagraniu szansę na otwarcie wyniku otrzymał także Linus Wahlqvist, jednak i on nie trafił w bramkę.
W 40. minucie kolejną fantastyczną okazję miał Sobczak. Napastnik wygrał walkę z obrońcą i odebrał precyzyjne dośrodkowanie, ale jego strzał głową został zatrzymany przez bramkarza, choć po jego interwencji pomógł mu również słupek.
W drugiej odsłonie spotkania zespoły grały już ostrożniej, rywalizacja toczyła się głównie w środku pola. W końcu trener Jens Gustafsson zdecydował się na roszady w składzie, posyłając na boisko ofensywnie usposobionego Vahana Bichakhchyana. Napastnik faktycznie rozruszał grę Pogoni, ale gola zdobył ktoś inny.
W 74. minucie utalentowany Adrian Przyborek posłał idealne podanie w pole karne do Efthymiosa Koulourisa. Grek miał mnóstwo czasu, dlatego spokojnie przyjął futbolówkę, a następnie pokonał Antona Chichkana dokładnym strzałem przy dalszym słupku.
Gracze Białej Gwiazdy ruszyli do odrabiania strat. Początkowo trudno było im się przedrzeć przez dobrze zorganizowaną defensywę Portowców. W końcu w 90. minucie doskonałą sytuację na wyrównanie miał Goku Roman, ale piłkę po jego strzale w ostatniej chwili zablokował Mariusz Malec. Była ostatnia minuta doliczonego czasu gry, wydawało się, że za chwilę kibice z Pomorza zaczną świętowanie. Wówczas daleką piłkę w pole karne zagrał Chichkan, zagranie głową przedłużył z kolei Alan Uryga. Piłka spadła pod nogi wprowadzonego w drugiej połowie Eneko Satrusteguiego, który potężnym uderzeniem doprowadził do wyrównania, a fanów Wisły do euforii. Co prawda czekała ich jeszcze chwila niepewności, gdyż sędziowie sprawdzali, czy zawodnik nie znajdował się na pozycji spalonej, ale po chwili arbiter Tomasz Kwiatkowski wskazał na środek boiska i jednocześnie zakończył spotkanie.
Do wyłonienia zwycięzcy niezbędna była zatem dogrywka. W niej od początku inicjatywę przejął zespół z Ekstraklasy, ale po chwili fatalny błąd popełnił Leo Borges. Brazylijski obrońca zamiast do kolegi z drużyny podał piłkę do Rodado. Hiszpan natychmiast ruszył w stronę bramki i w sytuacji sam na sam pewnym uderzeniem zapewnił Wiśle prowadzenie.
W tym momencie to Pogoń była zmuszona do szukania wyrównującego trafienia. Kiedy zespołowe akcje nie przynosiły rezultatu, na mocne uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się Bichakhchyan, ale golkiper wykazał się czujnością i odbił piłkę lecącą w środek bramki. Identycznie zachował się przy strzale z bliskiej odległości Luki Zahovicia.
W ostatnich minutach drugiej części dogrywki nastąpiła prawdziwa wymiana ciosów. Piłką wędrowała z jednej połowy na drugą, jednak żadnej drużynie nie udało się już umieścić jej w siatce przeciwnika. W samej końcówce VAR analizował możliwość podyktowania rzutu karnego po starciu w polu karnym, ale ostatecznie jedenastka nie została podyktowana. Kilkadziesiąt sekund później po ostatnim gwizdku wszystko było już jasne - Wisła Kraków po raz piąty w historii zdobyła Puchar Polski i zagra w eliminacjach do Ligi Europy.
Po zakończeniu nastąpiła dekoracja z udziałem m.in. prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. W przeszłości puchar i nagrody wręczano na trybunie honorowej, ale od kilku lat ceremonia odbywa się na płycie boiska.
Pula nagród w rozgrywkach Fortuna Pucharu Polski wynosiła 10 milionów złotych, z czego połowa, czyli pięć milionów, przypadła zwycięzcy.