Mistrzów Polski czeka upadłość? Garbarnia przejadła pieniądze z działek i jest na krawędzi
Już w czwartek krakowscy radni mogą zdecydować o planie miejscowym dla okolic ulicy Rydlówka, przy której stoi stadion Garbarni. Jeśli przyjmą plan w proponowanej formie, Garbarnia Kraków będzie w bardzo poważnych kłopotach.
Chodzi o przyszłość dwóch działek: 370/11 i 370/12. Obecnie część z nich to nieużytki, a część zajmują stare magazyny i składowisko odpadów. Garbarnia z deweloperem Noho Investment (sponsor klubu od 2020) chce tam zbudować bloki, ponieważ nieforemne tereny są za małe na boisko. W planie tereny zapisano jednak jako sportowo-rekreacyjne, bez możliwości zabudowy mieszkaniowej.
A ponieważ leżą w jednym z kluczowych korytarzy przewietrzających duszny Kraków, zabudowa terenu wzdłuż rzeki Wilgi budzi stanowczy sprzeciw okolicznych mieszkańców. W poniedziałek plan w wersji bez bloków został zatwierdzony przez komisję planowania przestrzennego. Jeśli w czwartek przejdzie bez nich również przez radę miasta, Lwy z Ludwinowa stracą partnera, z którym mają już umowę przedwstępną i od którego otrzymały zaliczkę. Jak przekonuje klub w rozmowie z LoveKrakow.pl, może to oznaczać upadłość.
Działki musiały się kiedyś skończyć
Wygnani w minionej epoce z terenów obecnego hotelu Forum, piłkarze Garbarni otrzymali od miasta tereny w dziś bardzo atrakcyjnej lokalizacji, między ulicami Rydlówka i Konopnickiej oraz rzeką Wilgą. Od ponad dekady Garbarnia obiecywała, że partnerstwo z deweloperami i zbycie części terenów pozwoli zbudować nowy, prywatny stadion, a do tego bazę treningową. W 2013 roku wizja obejmowała 18 bloków, nowoczesną arenę z trzema trybunami oraz dwa pełnowymiarowe boiska treningowe.
Pierwsze bloki powstały w 2016 roku, od tego czasu stanęło ich już 13 z różnymi partnerami i tereny pod inwestycję prawie się skończyły. Tyle że z obietnicy budowy silnego i samowystarczalnego klubu nie wyszło nic. Zmieniana parokrotnie koncepcja w większości pozostała tylko na wizualizacjach.
Jest nowe boisko główne i dwa treningowe, jest nowa siedziba klubu, ale ani jedna trybuna nie powstała (widzowie zasiadają na zachowanych resztkach starego nasypu), podobnie jak obiecane w ich zakresie funkcje towarzyszące (m.in. hotel, sklepy), które miały pozwolić Garbarni zarabiać.
Nawet jeśli plan miejscowy przejdzie w wersji podtrzymującej nadzieje władz klubu, to oznacza najwyżej kolejny jednorazowy zastrzyk pieniędzy, na realizację nowego stadionu dzięki samej omawianej inwestycji nie ma szans. Garbarnia, dziś grająca na czwartym poziomie rozgrywkowym bez szans na awans, wciąż pozostanie bez planu działania na okres po sprzedaniu ostatniego kawałka ziemi.