Drużyna Skorży uniknęła blamażu dzięki karnemu przed końcem meczu
W piątkowe popołudnie (polskiego czasu) Urawa Red Diamonds podejmowali na wielkim Saitama Stadium jeden z najsłabszych zespołów ligi. Po 28 meczach Yokohama FCYokohama FC miała tylko 22 punkty i groziło jej ostatnie miejsce w tabeli. Z kolei Czerwoni walczyli w tym starciu o miejsce na podium, które da grę przynajmniej w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów AFC.
Jak zwykle bywa w przypadku meczu z nominalnie znacznie słabszym rywalem, zespół polskiego trenera Macieja Skorży dominował w grze piłką, ale – niestety również jak zwykle – miał spore problemy z tworzeniem klarownych sytuacji w ofensywie.
Gdy więc po kwadransie gości na niespodziewane prowadzenie wysunął Marcelo Ryan, gospodarze długo nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. Sztuka udała się dopiero w 73. minucie, gdy do rzutu karnego podszedł Alexander Scholz.
Duński obrońca zaliczył piąte trafienie w sezonie i stał się drugim najlepszym strzelcem Urawy po Jose Kante (siedem goli). To istotny problem, powtarzający się w krytyce medialnej Urawy pod wodzą polskiego szkoleniowca: Czerwoni punktują i pozycja w tabeli jest zadowalająca, za to ofensywa wyraźnie nie działa optymalnie.
Choć zajmują trzecią pozycję w tabeli (mogą ją stracić, Nagoya Grampus ma o jeden mecz rozegrany mniej), Red Diamonds strzelili tylko 35 goli w 29 meczach. To aż o 17 mniej niż drugi Yokohama F. Marinos i 16 mniej niż pierwszy Vissel Kobe.