Atletico odrabia stratę i rozmontowuje Villarreal w końcówce
Villarreal wszedł w niedzielny pojedynek na Metropolitano jak cyklon. Drużyna ze wschodniego wybrzeża od początku wdrożyła kombinacyjną grę i zdołała narzucić swoją taktykę Atlético. Sytuacja, która zaskoczyła gospodarzy i z której z trudem się obudzili. W tym nieoczekiwanym scenariuszu najlepsze szanse mieli goście.
Było to tak trudne dla drużyny Cholo Simeone, że Jan Oblak był zmuszony do wykazania się wielokrotnie. W jednym z tych ataków, który wywołał żółtą burzę w stolicy, słoweński bramkarz zostawił stojącą piłkę w sercu pola karnego, a Gerard Moreno wbił ją z mocą do pustej siatki, dając 1:0.
W ciągu następnych minut goście mieli szansę na kolejne gole i de facto zakończenie meczu, ale popełnili błąd i dali Colchoneros czas na przebudzenie. Zachęceni zachowawczą grą Żółtej Łodzi Podwodnej i kontuzją Sorlotha, Atleti ruszyli do przodu i znaleźli wyrównanie. Witsel uderzył do pustej siatki z perfekcyjnego niskiego dośrodkowania Griezmanna, wyrównując wynik tuż przed przerwą.
Druga połowa była monologiem Los Rojiblancos, długo bez większych efektów. Morata miał kilka okazji głową, które nie znalazły drogi do bramki bronionej przez Jorgensena. Ostatni zryw Atlético miał jednak dopiero nadejść. Gdy jego koledzy z drużyny nie zdołali zrobić różnicy, Griezmann wyskoczył w polu karnym Villarrealu, skierował dośrodkowanie w tył siatki, zdobywając swojego ósmego gola w tej edycji LaLigi.
Madrytczycy uratowali się przed stratą punktów i nabrali wiatru w żagle. Już w 85. minucie zamienili burzę w huragan dzięki trafieniu Samu Lino na 3:1, który przebił pajęczynę nienagannym wykończeniem z pierwszej piłki. Ku uciesze kibiców, chłopcy Simeone, odnowieni w tym tygodniu, pozostają w wyjątkowej formie i udają się na międzynarodową przerwę na czwartym miejscu, nie dając wytchnienia Barcelonie i Realowi. Villarreal wciąż plasuje się na 14. miejscu z 12 punktami na koncie.