Atletico wydarło Realowi remis w doliczonym czasie, nie obyło się bez skandalu
Po sobotniej porażce Barcelony w Pampelunie, niedzielne derby Madrytu na Estadio Metropolitano zapowiadały się jeszcze bardziej elektryzująco. Wygrana Realu pozwoliłaby zbliżyć się na punkt do Blaugrany, z kolei Atleti celowali w wyprzedzenie Królewskich i zajęcie pozycji wicelidera.
Sprawdź szczegóły meczu Atletico - Real
Do przerwy bez przełamania
Od pierwszych minut stawka spotkania była oczywista, obie drużyny prezentowały bardzo precyzyjną, ale i zachowawczą piłkę, minimalizując własne błędy i nie chcąc dać szansy rywalom. Efektem były stosunkowo nieliczne okazje bramkowe. Pierwszy sygnał do ataku dał Julian Alvarez pod koniec 9. minuty, gdy przedarł się lewą stroną wzdłuż linii końcowej i z ostrego kąta zmusił Courtoisa do instynktownego wybicia nogą.
I to była, niestety, najlepsza okazja Atleti w pierwszej połowie, choć Alexander Sorloth powinien był sprawdzić belgijskiego bramkarza tuż przed końcem, gdy udało się wyprowadzić bardzo dobrą kontrę. Efektem zmarnowanego impetu był rzut rożny, po którym Norweg dodatkowo słabo główkował. Po stronie Realu kluczowe były momenty tuż po kwadransie, gdy Jan Oblak najpierw obronił uderzenie Valverde, a następnie bez problemu wyłapał piłkę od Tchouameniego.
Colchoneros mieli potężne problemy z upilnowaniem Viniciusa, jednocześnie Brazylijczyk nie był w stanie ze swoich prób urwania się rywalom stworzyć nic klarownego. Do przerwy utrzymał się impas, a zaledwie sekundy po powrocie do kolejnego strzału doszedł Alvarez, tym razem blokowany przez jednego z obrońców.
Gol Realu i przerwanie meczu po zachowaniu tłumu
Wkrótce później niekonwencjonalne rozegranie rzutu rożnego przez Real skończyło się strzałem Rodrygo tuż nad poprzeczką. I choć Diego Simeone zmienił Molinę i Sorlotha, szukając lepszej gry Atletico, to goście otworzyli wynik po godzinie rywalizacji. Vini Jr najpierw wywalczył rzut wolny w dobrym miejscu, a następnie podczas jego rozegrania przerzucił piłkę do niepilnowanego Militao, który zmieścił piłkę w bramce po delikatnym rykoszecie.
Gdy piłkarze Atleti zaczęli szukać odpowiedzi na boisku, na trybunach zaczęło się wyładowywanie frustracji na zawodnikach Królewskich. Posypały się zapalniczki i masa innych przedmiotów. Interwencje Simeone czy Koke nie pomogły, sędzia przerwał mecz na ponad kwadrans. Po powrocie i krótkiej rozgrzewce Vinicius był bliski podwojenia prowadzenia, gubiąc Gimeneza na plecach i mocnym strzałem zmuszając Oblaka do efektownej parady.
Dramatyczne wyrównanie w końcówce
Po początkowej przewadze Królewskich kolejne próby słali piłkarze Atleti i Samuel Lino w 81. minucie uciekł lewą stroną. Huknął pod poprzeczkę, jednak Courtois zdążył wyciągnąć rękę. O dyscyplinie z początku meczu nie było mowy, a w chaosie obie drużyny próbowały wyprowadzić decydujący cios. Viniciusa zastąpił na finiszu Endrick i natychmiast spróbował kąśliwego uderzenia po ziemi z dystansu. Piłka minęła słupek.
Również niecelna była próba Griezmanna na początku doliczonego czasu, ale po chwili Angel Correa urwał się obrońcom i wpakował piłkę do siatki. Sędzia pokazał ofsajd, tłum zaczął gwizdać. Jeszcze moment, VAR i jest gol na 1:1, uznany już w 96. minucie! To nie był koniec emocji, bowiem podczas walki o zwycięstwo Marcos Llorente złapał czerwoną kartkę. Nikt już jednak nic nie ugrał, w derbach Madrytu podział punktów.