Bellingham prowadzi Real Madryt do czwartej z rzędu wygranej w LaLiga
Jude Bellingham, zaledwie 20-latek, zakończył swój pierwszy mecz na odnowionym Santiago Bernabéu przy aplauzie kibiców Chamartín. W czterech meczach pomocnik zdobył pięć bramek, a w sobotę odegrał kluczową rolę w rozbiciu defensywnego muru narzuconego przez Bordalás.
Getafe było drużyną robiącą swoje: schludną, zgraną i z dużą ilością tarcia. Faule, początkowo niezbyt ostre, wyłączyły z gry Real Madryt, który w ciągu niespełna dwóch miesięcy stracił trzech kluczowych członków pierwszej drużyny (Courtois, Vinicius i Militao). Co więcej, niebiesko-biali spod Madrytu objęli prowadzenie dzięki bramce Borjy Mayorala.
Napastnik wykorzystał błąd Frana Garcíi i słabą interwencję Kepy, by w 11. minucie strzelić na 0:1. Pierwsza połowa była dla Ancelottiego nieustannym problemem taktycznym: drużyna Bordalása nie pozwalała na jakąkolwiek przestrzeń i maksymalnie ograniczała możliwości. Zmiany były konieczne. Być może człowiek z niesamowitym wzrokiem mógłby zmienić przebieg splątanego meczu.
Kroos naprawia mecz
Tym człowiekiem o niesamowitym wzroku jest Toni Kroos. Niemiec, w sobotę ponownie jako rezerwowy, wszedł za Eduardo Camavingę w drugiej połowie. Fran García, zaangażowany w bramkę Getafe, został wycofany, aby zrobić miejsce dla Nacho.
Podwójna zmiana przyniosła natychmiastowy efekt: Kroos wygenerował ruch, a zręczny Joselu, uwolnił się i znalazł się w przestrzeni, aby wyrównać na 1:1 już w 47. minucie.
W drugiej połowie było już zupełnie inaczej. Real Madryt dominował od początku do końca. Z pazurem, mocą i intensywnością. Nagroda przyszła wyjątkowo późno, dopiero w 90+5. minucie, gdy Jude Bellingham pojawił się sam w polu bramkowym i strzelił obok ciężko biegnącego Davida Sorii.