Benzema dogania Lewandowskiego po klasycznym hat-tricku z Almerią
Co prawda przed przyjazdem na Santiago Bernabeu Almeria nie miała noża na gardle, ale klub wciąż broni się przed spadkiem na zaplecze LaLigi. Jakiekolwiek punkty w Madrycie wybił im z głowy błyskawicznie Karim Benzema. Udało się zatrzymać pierwszy jego strzał w 4. minucie, ale kilkadziesiąt sekund później doszło do powtórki: ze skrzydła piłkę wrzucał Vinicius, a Francuzowi pozostało już tylko dołożyć nogę.
Duet Vini-Benzema często jest chwalony za coraz sprawniejszą współpracę, na co chyba chciał odpowiedzieć oskrzydlający Benzemę z drugiej strony Rodrygo. W 17. minucie to on sprytnie ograł rywala pod linią końcową, by wycofać piłkę wchodzącemu 35-latkowi. Niewiele ponad kwadrans gry dał mu dwa trafienia.
Na kolejne przyszło czekać prawie do końca pierwszej części meczu, gdy po 40 minutach w polu karnym sfaulowany został Vazquez. Przywilej egzekucji stałego fragmentu przypadł oczywiście pierwszemu napastnikowi Realu, który w takich przypadkach się nie myli.
Tym samym Benzema zbliżył się na zaledwie jedną bramkę do Roberta Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej. I choć Almeria zdołała jeszcze przed zejściem do szatni strzelić gola na 1:3, to wznowieniu meczu nikt nie spodziewał się wyrównanej gry. Real utrzymywał dużą łatwość w ofensywie, czego kolejnym przykładem była bramka Rodrygo na 4:1. Brazylijczyk obrócił się przed polem karnym i posłał petardę pod poprzeczkę, jak gdyby nigdy nic.
Przyjezdni nie zamierzali składać broni, całkiem zresztą słusznie. W grę Królewskich wkradło się rozprężenie związane z łatwym podnoszeniem prowadzenia. Błąd w obronie niezagrożonego Toniego Kroosa sprawił, że Almeria błyskawicznie stworzyła sytuację. Portillo posłał precyzyjnie piłkę na głowę Lucasa Robertone, a ten bez trudu pokonał Courtois.
Tuż przed 80. minutą spotkania Karim Benzema wywalczył sobie rzut karny w bardzo kontrowersyjnej sytuacji. W walce jeden na jeden najpierw to on podciął Rodrigo Ely’ego, a później upadł po kontakcie z bramkarzem Fernando Martinezem. Dopiero weryfikacja VAR zmieniła decyzję, po której Francuz mógł zaliczyć czwartego gola.
Jeszcze pod koniec 86. minuty Karim Benzema był o włos od czwartego trafienia. Camavinga wziął na siebie obrońcę i oddał piłkę Francuzowi, a ten trafił w słupek. Piłka od jego wewnętrznej strony wypadła przed bramkę, ale Almerii udało się ją oddalić. Sam Camavinga również zaliczył trafienie w 89. minucie, tyle że moment wcześniej Vazquez był na spalonym. Wynik już do końca się nie zmienił, choć Real próbował aż do 94. minuty.